Protesty publiczne, procesje, marsze, parady przypominają celebrowane od wieków formy zbiorowego przeżywania. W średniowieczu przybierały one formę karnawałowych festiwali. Dni, a nawet tygodnie spędzane podczas zabaw, pozwalają wyzwolić się z rutyny codzienności. Transgresywnym ceremoniom świata „na opak” towarzyszy wszechogarniający śmiech, wyzwalany przez humor i ludową satyrę, będący doskonałym środkiem towarzyszącym zabawie, przyśpieszającym integrację społeczną.
Śmiech to fizjologiczna reakcja na komiczny komunikat. Uśmierza strach, dlatego jest skutecznym środkiem sprzeciwu wobec represji i indoktrynacji satrapów. Paradoksalnie satyra nie czyni protestu mniej poważnym, przeciwnie – dokonuje jego wzmocnienia dzięki swej subwersywnej naturze. Jedną z najskuteczniejszych broni protestu jest ostrze satyry i ironii. Żart jest w stanie dezaktywować perswazyjność propagandy i rozbrajać patetyczne narracje autorytatywnej władzy.
Praktyki środowiska culture jammingu dostarczają dowodów, że strategie oparte na subvertisingu – działające na granicy oszustwa, należą do skutecznych form aktywizm.
Poświęcam także uwagę formie współczesnej plotki, która funkcjonuje w przestrzeni medialnej pod postacią mema. Memy tworzą partycypacyjną przestrzeń protestu w przestrzeni cyfrowej. Mimo że ich natura jest niematerialna, potrafią ratować śmiechem i aktywizować do realnych działań rzesze ludzi. Memy, podobnie jak żarty, są bronią obosieczną, służą reżimom autorytarnym do tworzenia metanarracji, za których sprawą znajdujemy się dziś w świecie postprawdy.