Nr 19/2023 Z punktu widzenia…
5 Ciało i środowisko jako aktywny współpodmiot poznania – wiedza ucieleśniona w pracy z gliną

Nr 19/2023 Z punktu widzenia…

Biblioteka
  1. Wstęp

  2. Projektowanie skoncentrowane na życiu – wołanie o nowy paradygmat

  3. Deaf design? Wyzwania projektowania inkluzywnego na przykładzie wystawy Głusza w Muzeum Śląskim

  4. Modernistyczna arkadia i przestrzenie kompensacyjne z punktu widzenia architektki

  5. Miasto jako przestrzeń kultury

  6. Ciało i środowisko jako aktywny współpodmiot poznania – wiedza ucieleśniona w pracy z gliną

  7. Unaukowić dizajn, czyli jak powstało wzornictwo przemysłowe. Kultura projektowania w Polsce lat 60.

  8. Razem z przemysłem w służbie społeczeństwu. Powołanie Stowarzyszenia Projektantów Form Przemysłowych w 1963 roku w kontekście międzynarodowym


5 Ciało i środowisko jako aktywny współpodmiot poznania – wiedza ucieleśniona w pracy z gliną

Historia teorii wiedzy ucieleśnionej sięga początków XX wieku. Od tego czasu dokonał się prawdziwy przełom w badaniach nad ludzkim umysłem i procesami poznawczymi. Dziś wiemy, że poznanie nie sprowadza się do czystej świadomości, która w sposób racjonalny obiektywizuje dostarczane z zewnątrz dane.

Źródła wiedzy tkwić mają również w ciele, które samo staje się aktywnym współpodmiotem poznania. Więcej nawet, przed pozostającym w domenie języka wnioskowaniem i zdobywaniem z zewnątrz wiedzy naukowej stać ma podświadome, intuicyjne1 doświadczenie, które jest połączeniem wszystkiego, co się dzieje w ciele i w umyśle.

Badania nad poznaniem ucieleśnionym położyły podwaliny teoretyczne i empiryczne dla nowych perspektyw w różnych dyscyplinach, od nauk humanistycznych, medycznych, społecznych, ścisłych i przyrodniczych do projektowania, rzemiosła i sztuki. W tym artykule skupiam się na sztuce i rzemiośle, a szczególnie na tych doświadczeniach, które opierają się na bezpośrednim kontakcie rzeźbiarki lub rzemieślniczki z materiałem. Podkreślam też fakt istnienia relatywnie niewielu badań naukowych (w stosunku do innych dziedzin) na temat artystycznej pracy ręcznej w perspektywie poznania ucieleśnionego. Jako praktyczka, której badania opierają się przede wszystkim na doświadczeniu cielesnym – fizycznej pracy z gliną – pragnę przyjrzeć się tutaj punktom styku teorii i praktyki, odnajdując zestawienie tych dwóch punktów widzenia jako wartościowy głos mogący poszerzyć pole rozważań w temacie wiedzy ucieleśnionej.

Wcielone mózgi

Znakomicie i intuicyjnie (w jego czasach nie było jeszcze badań na ten temat) fenomen znaczenia ciała w procesie poznawczym już w XIX wieku opisał filozof Friedrich Nietzsche w swoim najsłynniejszym dziele Tako rzecze Zaratustra: „Ciało jest wielkim rozumem, mnogością o jednej treści […] »Ja « powiadasz i chełpisz się z tego słowa. Lecz rzeczą większą – w co wierzyć nie chcesz – jest twe ciało i jego wielki rozum: ono nie mówi: »ja «, ono »ja« czyni”2.

Powyższy cytat podkreśla znaczenie ciała. To zagadnienie w historii filozofii wielokrotnie się pojawiało przed wiekiem XX, jednak dopiero fenomenologiczna refleksja takich filozofów jak Edmund Husserl, Martin Heidegger i Maurice Merleau-Ponty była bezpośrednią inspiracją do wprowadzenie cielesnych doświadczeń podmiotu do badań nad poznaniem. Ten ostatni już w latach 40. XX wieku notował, że ciało, owo „cogito nieme [to] obecność siebie dla siebie, będąc samym istnieniem, jest wcześniejsze od wszelkiej filozofii […]. To, co się uważa za myśl o myśleniu, jest tylko czystym odczuciem siebie, które jeszcze nie myśli siebie i musi być dopiero odkryte”3.

Ważnym głosem w temacie poznania ucieleśnionego były rozważania fizykochemika i filozofa Michaela Polanyiego, który wprowadził do języka pojęcie wiedzy milczącej (tacit knowledge). W książce The Tacit Dimension pisał: „Wiemy więcej, niż możemy powiedzieć”4, i dodawał: „ Nie jest łatwo powiedzieć dokładnie, co to oznacza”5. Michael Polanyi uważał, że nasza zdolność do działania i rozumienia świata zależy w dużej mierze od osobistej wiedzy niewerbalnej, która jest ucieleśniona i umiejscowiona6. Twierdził, że nie chodzi tylko o umiejętności. Nawet to, jak postrzegamy rzeczy i nadajemy im sens, odbywa się poza świadomością i opiera na milczącej wiedzy.

Pogląd, że poznanie wynika z naszych aktywnych interakcji ze środowiskiem, wywodzi się również z dzieł reformatora edukacji, filozofa i psychologa, współtwórcy pragmatyzmu Johna Deweya. W swojej książce Art as Experience Dewey pisze, że nasze doświadczenia kształtują nasze życie, a polegają na ciągłych interakcjach jaźni ze światem7.

Pośród współczesnych tekstów ujmujących rolę racjonalnego i logicznego rozumowania i rzucających nowe światło na relacje umysł – ciało – świat jest też książka The Enigma of Reason, której autorami są specjaliści z zakresu antropologii poznawczej Hugo Mercier i Dan Sperber. Ich badania opierają się między innymi na twierdzeniu, że rozumowanie wyewoluowało jako adaptacja w „hipersocjalnej” niszy ekologicznej człowieka oraz że rozum nie działa w izolacji, ale jest częścią złożonego mechanizmu opartego na modularnej architekturze mózgu i umysłu, czyli strukturze umysłu składającej się z wyspecjalizowanych jednostek przetwarzających informacje w sposób adaptacyjny (dostosowują się do zmieniających się warunków i sytuacji środowiskowych), co może wpływać na funkcje poznawcze, w tym zdolności rozumowania i podejmowania decyzji8. Tezy Merciera i Sperbera oparte są na badaniach psychologii ewolucyjnej i eksperymentalnej, filozofii oraz antropologii kognitywnej. Naukowcy uważają, że rozum wyewoluował w kontekście społecznym z potrzeby uzasadniania swoich decyzji wobec przekonań i intuicji będących głębokim trzonem umysłu, a często niedostępnych na świadomym poziomie. W tym znaczeniu bezpośrednie doświadczenie i wrodzone instynkty określają ramy, w których może odbywać się świadoma praca umysłu.

Modele umysłu leżą również w polu zainteresowań lingwisty kognitywnego i filozofa George’a Lakoffa. Naukowca interesuje związek między cielesnością a doświadczeniem. W wykładzie zatytułowanym The Embodied Mind, and How to Live with One (Jak ciało kształtuje myśl. Myślenie za pomocą aż nazbyt ludzkiego mózgu)10 oraz w książce Metafory w naszym życiu, której jest współautorem, Lakoff stwierdza, że rozumowanie i język wynikają z natury doświadczeń cielesnych i dlatego metafory mają odniesienia do ciała11.

„Nasz mózg czerpie informacje z reszty ciała. To, jakie są nasze ciała i jak funkcjonują w świecie, kształtuje pojęcia, których możemy używać. Możemy myśleć tylko o tym, na co pozwalają nasze cielesne mózgi”12.

Wzajemne określanie się

Kwestię bezpośredniego doświadczenia będącego ważnym czynnikiem poznania w swoich badaniach podejmuje również archeolog poznawczy Lambros Malafouris. Naukowiec stwierdza, że mózg ma kluczowe znaczenie, ale jest tylko częścią procesu myślenia – podkreśla przy tym wagę cielesnych i społeczno-materialnych składników ludzkiej myśli13. W wydanej w 2013 roku książce How Things Shape the Mind: A Theory of Material Engagement, posiłkując się szeregiem badań z zakresu neuronauki, kognitywistyki, psychologii ewolucyjnej i filozofii, pisze, że umysł i rzeczy są w ciągłym procesie wzajemnego określania się, a nie izolowanymi i niezależnymi bytami. „Wiedząc, czym są rzeczy i jak zostały stworzone takimi, jakimi są, można zrozumieć, czym są umysły oraz jak stają się tym, czym są – i na odwrót”14.

Twórca teorii materialnego związania15 (Material Engagement Theory, MET) proponuje zatem nieneurocentryczne spojrzenie na umysł16 i szuka jego istoty w otwartym, niedualistycznym i interdyscyplinarnym podejściu. Zakłada ono, że czynników, które tworzą umysł, należy upatrywać „zarówno wewnątrz ciała otoczonego skórą, jak i poza jej granicami”17. Oznacza to, że wzajemne oddziaływanie na siebie jednostek (ludzkich i nieludzkich) wpływa od samego początku życia na nasze zdolności poznawcze i reakcje afektywne (uczuciowe, emocjonalne), ale także kształtuje formę i konstytutywne mechanizmy interakcji18. Podejście proponowane przez teorię MET postrzega więc ludzki umysł jako element procesu, nieustannej twórczej ewolucji.

„Poznanie i emocje nie dzieją się w mózgu, ale przy jego udziale; czyli żeby myśleć i czuć, potrzebujemy czegoś więcej niż mózgu. Regiony mózgu współpracują ze sobą, ale nigdy nie są same, raczej zawsze są częścią szerszych systemów wykraczających poza skórę i czaszkę”19.

Istotne, że swoje badania Malafouris (wraz z zespołem) opiera na doświadczeniach naukowych. Punktem wyjścia do analiz są toczący garncarze. Kończący się w 2024 roku projekt20 pod kierownictwem Malafourisa bada punkt przecięcia się umiejętności, narzędzi, materiałów i rąk w działaniu, stawiając tezę o nierozłączności episteme i techne. Teoria MET sugeruje, że kształtowanie materii i myślenie są nierozłączne. Z obserwacji zespołu nad samym toczeniem na kole wynika, że akt ten jest „niejednorodną mieszanką umiejętności cielesnych, afordancji, technik, materiałów i narzędzi, które unieważniają zwykłe analityczne podziały na podmiot i przedmiot, umysł i materię, naturę i kulturę itd. W przypadku takiego procesu granic umysłu nie można wytyczyć i wskazać a priori; trzeba je raczej odkrywać w działaniu, biorąc pod uwagę różnorodność zasobów (biologicznych lub niebiologicznych, umysłowych lub fizycznych), które uczestniczą w procesie tworzenia”21.

Zaczerpnięte z antropologii pojęcie homo faber oznacza człowieka wytwórcę, twórcę22. Dosłowne tłumaczenie tego terminu z łaciny to „człowiek zręczny, majster”. Mowa tu o istocie ludzkiej otaczającej się rzeczami, wytwarzającej rzeczy. Na tę właśnie cechę odróżniającą ludzi od innych zwierząt w kontekście ewolucji szczególną uwagę zwraca teoria MET, według której myślimy za pomocą rzeczy i poprzez rzeczy, a nie tylko o rzeczach, innymi słowy: myślimy również poprzez środowisko.

Eksternalizacja wiedzy

O wiedzy zorientowanej na doświadczenie ciała i bezpośrednio związanej z wytwarzaniem obiektów pisze socjolog Richard Sennett, który w książce Etyka dobrej roboty wnikliwie, również na podstawie własnego doświadczenia (Sennett był przez lata wiolonczelistą wirtuozem), przygląda się wypartej z głównego rynku pracy rzemieślniczej. W dobie kapitalistycznej gospodarki opartej najpierw na fragmentaryzacji, a potem na robotyzacji pracy manualne umiejętności zostały albo porzucone i zapomniane, albo trafiły na peryferie, gdzie nieekonomiczne aspekty tego rodzaju wytwórstwa są zauważane. Głównie w sztuce i nauce. Jest to ważna uwaga w kontekście badań opartych na praktyce, którą rozwijam w dalszej części artykułu. Sennett uważa, że „wszelkie umiejętności, nawet najbardziej abstrakcyjne, biorą swój początek z praktyki cielesnej”23. Omawiany przez niego termin „craftsmenship” (wirtuozeria) to jakość, która jest osadzona w robieniu (making) i odkrywa przed praktykami prawdę, że po osiągnięciu pewnej doskonałości nie trzeba ograniczać się do jednej prawidłowej techniki wykonania czegoś24. Taka perspektywa niebywale sprzyja twórczości oraz może być ciekawym punktem wyjścia do głębszych badań z praktykami nad specyfiką poznania ucieleśnionego. Ważnym zjawiskiem, które niejako daje nam znać, że osiągnęliśmy poziom wirtuozerii, czy mistrzostwa, jest eksternalizacja wiedzy. Moment, w którym wiedza milcząca (tacit knowledge) staje się wiedzą dostępną25. Ciało zaczyna uznawać ją za pewnik, stan początkowy, usystematyzowaną całość, a głowa przestaje ją analizować. Richard Sennett zjawisko eksternalizacji nazywa „zakorzenieniem”26 i podkreśla, że „rozwijanie umiejętności zależy od tego, jak zorganizowana jest powtarzalność”27. Nie może tego doświadczyć osoba niepraktykująca, nie można tego osiągnąć inaczej niż w pełnym skupieniu. Dopiero wirtuozeria pozwala na wprowadzanie kontrolowanych zmian, czyli na pogłębienie kreacji twórczej – „milcząca wiedza daje zakotwiczenie i pewność, samoświadomość daje natomiast możliwość krytyki i dokonywania korekt”28.

Rozważania Sennetta są całkowicie zbieżne z koncepcją modelu wymiarów wiedzy SECI (skrót od: socialisation, externalisation, combination, internalisation) autorstwa Ikujira Noanakiego i Hirotakiego Takeuchiego, która zyskała dziś w nauce status paradygmatu. Zakłada ona, że wiedza powstaje poprzez interakcję pomiędzy komponentami ukrytym i jawnym. Cztery konwersje wiedzy: socjalizacja (dzielenie wiedzy poprzez interakcję społeczną), eksternalizacja (przetwarzanie wiedzy jednostkowej na formy językowe), kombinacja (łączenie i rozwijanie wiedzy w grupach) oraz internalizacja (przekształcanie wspólnej wiedzy w indywidualną), opisują procesy przepływu i przekształcania wiedzy w organizacji, które zachodzą w konkretnym środowisku29. Bazujący na haptycznym doświadczeniu wiolonczelista Sennett odkrywa przed nami jedynie (a może aż) niuanse tych zjawisk, dopełniając model realnym cielesnym doświadczeniem. A poprzez używanie innego kontekstu (SECI został stworzony z myślą o wydajności operacji) zwraca uwagę na będące pobocznym tematem takie zagadnienia jak praktyka twórcza i potrzebne do jej zaistnienia środowisko.

Skłonność do zmiany

Całkowicie związaną ze środowiskiem (warsztatem pracy) jest wiedza zwana metis. Oznacza ona spryt i przemyślność, zdolność błyskawicznej reakcji na zmieniający się układ sił”30. Jak twierdzi antropolożka i historyczka dizajnu Ewa Klekot, która wprowadziła to pojęcie do międzynarodowego dyskursu naukowego w odniesieniu do badań wiedzy związanej z wytwarzaniem31, metis to wiedza „cenniejsza od siły”32. Badaczka definiuje ją następująco:

„Metis jest wiedzą, którą trudno nabyć inaczej niż̇ przez uczestnictwo i która bardzo trudno poddaje się uogólnieniu. Ma w znacznym stopniu charakter pozajęzykowy, oparty na doświadczeniu i praktyce, która zmusza do konfrontacji z kolejnymi, podobnymi do siebie, lecz nigdy nieidentycznymi sytuacjami wymagającymi szybkiego przystosowania. To niedyskursywna wiedza ciała, która dzięki temu, że nie formułuje generalnych praw i zasad, z łatwością̨ dostosowuje się̨ do zmiennych sytuacji; wiedza, której nie można oderwać od konkretu doświadczenia, dogłębna znajomość materii jako żywiołu zmiany”33.

Warto podkreślić, że aby móc opisać doświadczenia charakteryzujące metyczną wiedzę, naukowczyni nauczyła się techniki toczenia na kole garncarskim. To doświadczenie pozwoliło jej nawiązać dialog między perspektywą teoretyczną a praktyczną. Metis to wiedza pozwalająca wykorzystać skłonność do zmiany34, opisuje Klekot. Charakteryzują ją w języku takie opisy jak: „wyczuj to”, „znajdź moment”, „złapiesz, kiedy spróbujesz” itd. To nieobecne w dyskursie naukowym sformułowania, a jednak kluczowe, bo podkreślają, że bez działania jest ona niemożliwa do osiągnięcia. To ważna uwaga, gdyż podkreśla pozajęzykowy charakter wiedzy zdobywanej poprzez będące w ruchu ciało.

Zdaniem antropologa Tima Ingolda, wielkiego zwolennika myślenia poprzez robienie-działanie (thinking through making), przywrócenie rzeczom życia i pochwała potencjału twórczego są możliwe poprzez „włączenie się w siły i przepływy materiału, które powołują formę dzieła do istnienia, i podążanie za nimi”35. Ze zdobywaniem wiedzy ucieleśnionej bezpośrednio wiąże się ruch podmiotu poznania. W eseju Podążać za materiałem36 Ingold za Gilles’em Deleuze’em i Félixem Guattarim pisze, że „gdziekolwiek spotykamy się z materią, jest to materia w ruchu, przepływ materii nieustannie się zmienia”37, i wysnuwa praktyczną zasadę „podążania za materiałem”, podkreślając, że jest on w stanie ciągłego wrzenia (ruchu). W taki sposób uczymy się poprzez doświadczanie świata. W jednym z nagranych wykładów38 można zaobserwować naukowca wspomagającego swoją wypowiedź wyraźną gestykulacją. To właśnie ciało w ruchu pomaga mu trafniej, dogłębniej i wyraźniej przedstawić swoje myśli. Odnajduję podobne momenty we własnym doświadczeniu, kiedy orientuję się, że wypowiedź bez zaangażowania ruszającego się ciała nie oddaje głębi przekazu.

Siły i przepływy

Skoro na poznanie składa się tak wiele uświadomionych i nieuświadomionych czynników, a nasze ciało odgrywa w nim zasadniczą rolę, przyjrzyjmy się bliżej intymnej relacji głowy z ręką, która – mam nadzieje – pozwoli poczuć (czyli również zrozumieć) fenomen naszego bycia, które okazuje znajdować się w ciągłym dialogu ze swoim środowiskiem, a kluczowe dla jego stawania się jest znajdowanie się w procesie, w ruchu.

Żeby ułatwić sobie werbalizowanie tak niepoddającego się językowi zjawiska jak wiedza ucieleśniona dla celów badawczych podjęłam naukę nowej techniki pracy z gliną – lepienia formy z wałków, której znałam jedynie podstawy. Świadoma obserwacja kolejnych etapów zgłębiania tej techniki, w dużej mierze dzięki obranej skali (formy zbliżone gabarytami do ludzkiej postaci), dała mi możliwość dość precyzyjnego i szybkiego wyartykułowania zachodzących w ciele doświadczeń. Łatwość werbalizowania zachodzących w ciele procesów porównuję tu z kłopotami, jakie miałam przy opisie podobnych procesów podczas toczenia na kole garncarskim, którą to technikę dobrze znam.

Proces lepienia w fazie nauki był bardzo wyczerpujący fizycznie. Skutkował bólem nadgarstków, spuchniętymi rękami, poranioną skórą w okolicy palca wskazującego prawej ręki, którym jednocześnie wciska się glinę, zaciera i wygładza „ostrygowy” ślad okrężnego ruchu.

Il. 1. Wkręcanie wałków w ściankę formy. Fot. C. Król

Szczególnie zapamiętałam poczucie błądzenia po omacku. Niepokojący był dla mnie brak fizycznej relacji z budowaną formą. Wykonywane ruchy były jakby pozbawione życia, automatyczne. Nie „sczytywały” ani materiału, ani znanego mi z toczenia całościowego odczuwania formy. Brakowało im płynności. To prowadziło do irytacji i niepewności. Jednak procesowi uczenia się niezmiennie towarzyszyła także ciekawość związana z wykorzystywanym w innym kontekście znajomym materiałem. Nauce towarzyszyły fizyczne, cielesne doznania (adrenalina i uwalniana pod wpływem aktywności fizycznej serotonina), jak również nieadekwatny do satysfakcji wysiłek. W miarę powstawania 11 form kanciastość ruchów przechodziła w płynność, brak kontaktu z całością – w odczuwanie formy, czemu sprzyjały rozmiar powstającego naczynia i potrzeba objęcia go ramionami, a nawet całym ciałem, współbycia z nim w celu lepszego odbioru (zrozumienia) formy.

Il. 2. Kadry z dokumentacji filmowej lepienia formy z wałków. Wideo A. Patanowska

W pełni świadomie opisuję swoje działania w obrębie metody, której wirtuozką jeszcze nie jestem, chociaż trzeba podkreślić, że używanie technik pokrewnych pozwala na dużo szybsze opanowanie warsztatu. Tryb uczenia się techniki podobnej do tej, w której nasze umiejętności są znacznie pogłębione, umożliwia dużo baczniejsze zauważanie i nazywanie momentów „przejściowych”: wpadania w rytm lepienia, całościowe odczuwanie formy, odczytywanie za pomocą skóry dłoni stanu wilgotności i grubości ścianki czy ogólny stan rzeczy, nad którą się pracuje, także jej zapach. Co ważne, to działanie oparte na byciu ciała w ruchu jest zintegrowane. Splatają się tu jednocześnie wątki technologiczne, estetyczne i intelektualne. O akcie twórczym krytyczka i historyczka sztuki Marta Smolińska pisze: „Żyjące ciało zostaje zatem uwzględnione w akcie produkcji wiedzy, a percepcja ucieleśniona prowadzi do generowania sensów”39. Wszystkie wątki tworzą spójną formę poprzez zachodzące afordancje, na różnych poziomach tego jedynego w swoim rodzaju i czasie środowiska.

Wykonywanie przedmiotu przy użyciu techniki manualnej jest procesem, podczas którego doświadczające ciało uczy się ruchów, poznaje właściwości i możliwości materiału oraz różne jakości, zależności i wynikające z poszczególnych działań estetycznych wartości. Z własnej praktyki wiem, że im ciało czuje się pewniej w wykonywanych czynnościach, tym efekt jest płynniejszy, wyraźniejszy, bardziej odważny i bardziej wiarygodny. Kiedy – osiągnąwszy poziom wirtuozerii – wprowadzamy zmianę lub popełniamy pomyłkę, odnotowujemy powstały efekt i prowadzący do niego proces. Widzimy go nie w kontekście porażki, a ciekawego, wiodącego do nowych rozwiązań zdarzenia. Przyjmując taki punkt widzenia, zaczynamy dostrzegać pewną ciągłość inspiracji i zachęty do dalszej eksploracji, która w odniesieniu do manualnej pracy z materiałem jest wiedzą zdobywaną przez uważne, wielokrotnie powtarzane doświadczanie40.

Toczenie na kole garncarskim, które jest techniką uprawianą przeze mnie od 20 lat, specjalnie opisuję w artykule jako drugie, gdyż – jak już sugerowałam – ujmowanie w słowa doświadczenia cielesnego, i to takiego, które od lat pozostaje zeksternalizowane w ciele, ale nie artykułowane, jest bardzo trudne. Nowe doświadczenie lepienia pomogło mi znaleźć odpowiednie sformułowania do opisu pracy na kole garncarskim.

Elementy choreografii toczenia na kole garncarskim mają wspólny mianownik – wszystkie sprowadzają się do fizycznego, płynnego ruchu w skupieniu. Każda garncarka i garncarz wypracowują ją zgodnie z możliwościami swego ciała, predyspozycjami i warunkami warsztatu. Najpierw należy odpowiednio rozgrzać ręce. Następnie umościć się na siedzisku, przyjmując optymalną do toczenia pozycję. Ułożyć wygodnie pośladki. Uziemić się. Poczuć stopy, miednicę, silne uda, twardy brzuch. Przygotować narzędzia. Wprawna garncarka użyje jakiejkolwiek cykliny i pierwszej z brzegu gąbki, faktem jest jednak, że narzędzie, którego używa się wiele razy (albo raczej wiele tysięcy razy), staje się przedłużeniem ręki, podobnie jest z miejscem pracy, które staje się po czasie współpodmiotem toczenia41, niedającym się oddzielić od całości środowiskiem. Oparte na udach są przedramiona. Przy toczeniu dużej ilości gliny stabilność rąk i siłę potrzebną do zapanowania nad materiałem bierze się z miednicy. Dotykające pachwiny udowej łokcie, oparte na udach, są stabilizowane przez całe ciało. Toczy się szybko. Toczenie charakteryzuje się głębokim skupieniem, brakiem intelektualizowania następujących po sobie sekwencji. Świadomością ciała i uważnością na zachowanie materiału. To jednoczesne bycie w ciele i w płynności, lub – jak by to ujął Ingold – w sile przepływu42. Tocząc w skupieniu, często mam wrażenie, jakbym cała była w ruchu. Tyle że nie wirowym, jak glina na tarczy koła, ale na poziomie komórkowym. Jakby wszystko we mnie drgało. Podczas toczenia ja, koło i materiał jesteśmy w tym samym stanie. Ten proces nazwałabym właśnie przepływem. Ze stopami mocno osadzonymi na ziemi, dającymi poczucie stabilności, w ciągłym mikroruchu.

Il. 3. Toczenie na kole garncarskim. Fot. C. Król

Bazując na własnym doświadczeniu, mogę stwierdzić, że kiedy obejmuję rękoma plastyczną glinę w obrotowym biegu koła, działając swoją siłą i ruchem na glinę, jednocześnie odpowiadam na siłę i ruch materiału. Wszystko jest w ciągłym przepływie i transformacji, przenika się. Będąca częścią tego procesu garncarka nie narzuca więc formy na materię, a „łączy z sobą lub przekierowuje ich [materiałów] przepływ, przewidując ich potencjalny rezultat”43. W tym kontekście należy też rozumieć słowa Lambrosa Malafourisa: „Byt garncarza jest współzależny ze stawaniem się naczynia i nierozerwalnie z nim spleciony”44.

Połączenia i relacje – podsumowanie

Badania nad poznaniem ucieleśnionym wymagają przekroczenia granic tradycyjnego podejścia intelektualnego i językowego. Od początku badań nad wiedzą ucieleśnioną pojawia się wyraźny głos świadczący, że wiedza płynąca z ciała jest trudna bądź nawet niemożliwa do zwerbalizowania (Merleau-Ponty, Klekot), co zmusza do poszukiwania alternatywnych obszarów badawczych (Ingold). Połączenie teorii z praktyką, zwłaszcza poprzez bezpośrednie doświadczenia ciała, zdaje się kluczowym elementem tego podejścia. Analiza interakcji między wiedzą ukrytą a jawną (Noanaki i Takeuchi, Sennett), zwłaszcza w kontekście dziedzin kreatywnych, może dostarczyć cennych spostrzeżeń na temat relacji społecznych i procesów twórczych. Kolejnym istotnym aspektem jest uznanie, że środowisko aktywnie współtworzy proces myślowy (Dewey, Mercier i Sperber, Lakoff), co otwiera dyskusję na temat rozszerzenia tradycyjnego pojęcia podmiotowości (Malafouris). Jeśli środowisko jest współuczestnikiem procesu poznawczego, należy zastanowić się, jak to wpływa na nasze rozumienie natury podmiotu. To właśnie te kwestie skłaniają do dalszych, interdyscyplinarnych, łączących perspektywę teoretyczną i praktyczną badań, mających na celu głębsze zrozumienie poznania ucieleśnionego i jego złożonych relacji z otoczeniem.

Il. 4. Fotografka uchwyciła podobieństwo płynności ruchu dłoni garncarki z płynnością powstałej podczas toczenia formy. Fot. C. Król