2 Edukacja projektantów wzornictwa wobec kryzysu
To ostatni moment, kiedy projektanci mają jeszcze realne szanse włączyć się w proces kształtowania nowych priorytetów gospodarczych i cywilizacyjnych, ale konieczna jest profesjonalizacja projektowania ekologicznego, pogłębienie umiejętności technicznych dizajnerów, sensowny podział pakietu wiedzy i umiejętności gromadzący się od lat wokół edukacji dizajnerskiej oraz zapewnienie stałego odniesienia do celu podstawowego, jakim jest opanowanie nadciągającego kryzysu klimatycznego i społecznego.
W okresie ostatnich 30 lat wolny rynek, wolny handel, globalna swoboda przemieszczania się ludzi i kapitału doprowadziły do niekwestionowanego wzrostu materialnego na całym niemal świecie. Wbrew odczuciu kształtowanemu przez przekazy medialne, wyjąwszy niektóre kraje dotknięte konfliktami, statystyki informują o spadku wskaźników biedy na całym świecie. W wielu krajach obserwowaliśmy spektakularne wychodzenie olbrzymich rzesz ludzi ze stanu skrajnego ubóstwa (Chiny – 700 mln ludzi, Indie – 125 mln ludzi, Indonezja – 91 mln ludzi, Pakistan – 55 mln ludzi). Wszystko to odbywało się przy równoczesnym wzroście liczby ludności Ziemi z 5 mld w 1987 roku do oczekiwanych 8 mld w roku 2023. Baza materialna była jednak budowana wielkim kosztem społecznym i środowiskowym. Płacimy za nią olbrzymim wzrostem różnic dochodowych jednostek i całych narodów, likwidacją tradycyjnych sposobów życia i różnorodnymi przejawami frustracji ludzi. Dochodzą alarmistyczne informacje na temat środowiska naturalnego, którego stan do końca wieku zagrozić może podstawom cywilizacji. Staniemy przed koniecznością zaradzenia nie tylko fizycznym problemom przetrwania, ale również wyzwaniom etycznym i politycznym. Jak pisze Naomi Klein, „zmiany klimatyczne wystawią naszą moralność na próbę, jakiej dotąd prawie nie znano”. Wydaje się więc, że świat stanął na granicy dwóch faz rozwojowych. Po intensywnym wzroście ekonomicznym przyszedł czas na zmianę priorytetów. 1
Odwieczny spór pomiędzy ekonomistami o przekonaniach liberalnych, a tymi przeświadczonymi o konieczności odgórnych regulacji gospodarki w celach społecznych, jest emanacją generalnego sporu o pryncypia cywilizacyjne. Coraz wyraźniej widać, że jakość życia ludzi nie opiera się tylko i wyłącznie na pomnażaniu bogactwa. PKB i podobne mierniki są od dawna krytykowane jako ograniczające się do oceny materialnego stanu społeczeństwa, bez brania pod uwagę jego zróżnicowania i aspektów psychologicznych poziomu tak zwanego szczęścia. Przyjmują one również za pozytywne zjawisko wzrost produkcji różnego rodzaju dóbr niesłużących podnoszeniu dobrostanu ludzi. Produkcja alkoholu, wydobycie węgla, produkcja broni itp. są w tym ujęciu czynnikami rozwoju gospodarki, co niekoniecznie oznacza poprawę stanu społeczeństwa. Badania porównawcze w wielu krajach w coraz większym stopniu łączą materialny poziom życia z czynnikami bezpośrednio wpływającymi na równowagę i dobrostan ludzi, takimi jak zdrowie, bezpieczeństwo, dostęp do edukacji i nieskażonego środowiska naturalnego. Produktywność materialna w każdej dziedzinie przestała być traktowana jako jednoznacznie sprzyjająca rozwojowi społeczeństw. Poszukuje się właściwych jej wzorców, które przynosiłyby efekty oceniane kryteriami bardziej jakościowymi niż ilościowymi. Z pewnością najbliższym i najważniejszym celem jest przywrócenie równowagi środowiskowej i zahamowanie lub co najmniej spowolnienie zmian klimatycznych. Tytułowy marazm ludzkości opisywany przez Ewę Bińczyk w książce Epoka człowieka. Retoryka i marazm antropocenu, konfrontowany jest ze szczupłością czasu, jaki pozostał ludzkości do nieodwracalnych zmian klimatycznych. Nie da się temu zaradzić bez intencjonalnego i zdecydowanego przechylenia trójkąta tworzonego przez gospodarkę, ekologię i rozwój społeczny w kierunku tych dwóch ostatnich. Potrzebne są globalne zmiany prawne na szczeblu międzynarodowym oraz gigantyczne, kierowane inwestycje obciążające głównie tę część populacji ludzkiej, która na eksploatacji planety zyskała najwięcej. Świadomość ta nie stała się wciąż udziałem wielkiej części mieszkańców krajów rozwiniętych. Wielu z nas idzie dalej w przyspieszonym ślizgu rozwojowym, rozumianym jako pomnażanie bazy materialnej. 2
Na tym tle typowo rysuje się sytuacja naszego kraju jako reprezentanta państw goniących czołówkę. Zapóźnienie polskiej gospodarki, spowodowane wiadomymi przyczynami, wywołało zrozumiałą tendencję do forsownego nadganiania i wykorzystywania gotowych wzorów przychodzących z krajów bardziej rozwiniętych. Udało nam się przyswoić wiele wątpliwych rozwiązań, które teraz muszą być pośpiesznie zmieniane. Modernizacja przemysłu opakowaniowego przyniosła chorobę jednorazowości i hałdy plastiku, zwiększanie przepustowości i intensywna rozbudowa arterii miejskich doprowadziły do kolosalnego zwiększenia ruchu w centrach miast, a wprowadzenie nowoczesnych środków ochrony roślin do nadmiernej chemizacji żywności. Te przykłady można mnożyć. Nierozstrzygnięty pozostanie spór, czy była inna droga niż ta polegająca na nieco bezrefleksyjnej adaptacji rozwiązań, z których obecnie wycofują się kraje stanowiące dla nas punkt odniesienia. Poważnym argumentem jest tu twierdzenie, że oczekiwania społeczne poprawy sytuacji materialnej były zbyt silne, aby można było proponować rozwiązania alternatywne.
Sytuacja odbudowy naszej gospodarki po latach komunizmu znalazła odbicie w działaniu zawodowym projektantów. W latach 90. wieku XX i pierwszym dziesięcioleciu wieku XXI doszło do rozejścia się edukacji projektantów i ich późniejszej praktyki zawodowej. Programy nauczania na wydziałach projektowych pełne były treści społecznych i empatii dla użytkownika. Nad naszą edukacją cały czas unosił się duch Viktora Papanka, nawołującego od lat 70. do społecznej odpowiedzialności projektantów. Jednocześnie funkcjonowała narracja o kluczowej roli dizajnu w rozwoju gospodarczym kraju. Pracy dla przemysłu było niewiele, co dodatkowo wzmagało marzenia dizajnerów o masowej produkcji wyrobów przez nich zaprojektowanych. Wyuczone treści społeczne przesłonięte zostały przez przeświadczenie o konieczności pomnażania dobrze sprzedających się produktów. Rodzi się podejrzenie, że w ciągu ostatnich 20 lat to nie projektanci nadali kierunek naszemu przemysłowi, ale stało się dokładnie odwrotnie. Czy zatem społeczne i ekologiczne treści kolportowane na wydziałach wzornictwa przez ostatnie dwie dekady były tylko wyrazem inteligenckiego idealizmu? Rolą edukatorów jest myślenie długofalowe i przygotowywanie kadry dla przyszłych sytuacji i zdarzeń. W latach 60. i 70. przygotowywano projektantów do tworzenia produktów rynkowych pomimo braku rynku. To nielogiczne, zdawałoby się, działanie po rozpędzeniu się transformacji ustrojowej zaowocowało współpracą z przemysłem rzeszy wykwalifikowanych dizajnerów wykształconych w kraju. Obecnie coraz więcej oznak wskazuje na to, że wrażliwość społeczna i ekologiczna konsekwentnie uczona na wydziałach wzornictwa nie pójdzie na marne. Rosnący wokół niepokój o przyszłość oraz zmiany prawne wymuszone działaniami organizacji ponadnarodowych zaczynają tworzyć środowisko dla działań projektowych służących wprowadzaniu nowych reguł.
Od dawna dizajn ekologiczny nie jest postrzegany jako specjalny sposób projektowania, ale jako postulat dotyczący każdego typu działalności projektowej. Jednak wydaje się, że sposób edukowania w tym zakresie pozostawia wiele do życzenia. Mamy dobre rozeznanie na temat różnych strategii sprzyjających powstaniu produktów mniej obciążających środowisko. Podstawą jest ograniczenie konsumpcji przez projektowanie ekologicznych modeli życia, uwzględniających zasady 5R gospodarki obiegu zamkniętego: reduce, refuse, repair, reuse, recycle. Niemniej jednak brakuje wiedzy i umiejętności dla rzeczywistej, mierzalnej oceny skutków rozwiązań generowanych w najlepszej wierze. W ekologii, tak jak w wielu innych dziedzinach, zmagamy się obecnie z nadprodukcją niepotwierdzonych naukowo informacji. Dynamiczny rozwój badań nad procesami technologicznymi i nowymi materiałami powoduje, że dane wczoraj jeszcze prawdziwe, dzisiaj już są nieaktualne. Negatywny lub pozytywny wpływ na środowisko danego rozwiązania dotyczy wielu trudno porównywalnych czynników. Tak zwany ślad węglowy, który ze względu na kryzys klimatyczny stał się ważnym elementem oceny tego wpływu, porównać należy z takimi czynnikami jak toksyczność dla ludzi, zwierząt i roślin, zużycie wody i innych zasobów, ilość i jakość generowanych odpadów, wpływ na warstwę ozonową itp. Badania porównawcze znane pod nazwą LCA (life cycle assessment) doczekały się podejścia naukowego, realizowanego przez oprogramowanie komputerowe typu Sima Pro i Solid Works Sustainability . Nie mając takiego oprzyrządowania, ani odpowiedniej metodologii, edukacja proekologiczna na wydziałach wzornictwa w znacznym stopniu opiera się na intuicji i dobrych chęciach. Ma to pozytywny wpływ na rozwijanie wrażliwości absolwentów. Nie daje jednak twardej wiedzy i metody, dzięki której mogliby porównać różne rozwiązania projektowe pod względem ich wpływu na środowisko. Komplikuje się również aspekt ekonomiczny rozwiązań projektowych. Klasyczne uczenie wzornictwa sprowadzające ekonomię produkcji do postulatu „jak najefektywniej” utrudnia obecnie, wymuszona przez nadciągającą katastrofę ekologiczną, konieczność wprowadzenia priorytetu środowiskowego, przy jednoczesnym zachowaniu podstawowych zasad opłacalności. Osobną rolę grają w tym wszystkim proekologiczne rozwiązania prawne, które dodatkowo komplikują obraz sytuacji.
Nauczanie o technologiach i materiałach ekologicznych wiąże się z problemem nauki technologii jako takiej. W opinii wielu obserwatorów edukacji projektantów mamy obecnie do czynienia z tendencją odchodzenia od projektowania praktycznego zaangażowanego w procesy produkcyjne na rzecz projektowania atrakcyjnych idei. Projekty tego typu dobrze wyglądają, a niektóre z nich świetnie nadają się do ilustrowania różnorakich tez prezentowanych w dyskursie medialnym. Podejście wielu dizajnerów do technologii się zmieniło. Przestała być dla nich materią twórczą, a stała się zewnętrznym bytem obsługiwanym przez innych specjalistów. Inżynierowie i technologowie są w tym ujęciu realizatorami pomysłów projektantów. Takie traktowanie technologii prowadzi do częściowej utraty wpływu projektanta na końcowe oddziaływanie produktu na otoczenie. Oddaje też inicjatywę wprowadzania naprawdę znaczących zmian w ręce przemysłu. Działania zmierzające do zatrzymaniu zmian klimatycznych i ratowania środowiska muszą być podjęte w ciągu najbliższych 15 lat. Wygląda na to, że decydujące starcie rozegra się na gruncie wprowadzania nowych technologii energetycznych, wytwórczych i materiałowych. To pomyślne zmiany w przemyśle, wymuszone w większym stopniu przez regulacje prawne i system ekonomicznych nagród i kar (dotacje i podatki) niż przez zbyt wolno zmieniające się nawyki konsumentów, zadecydują o przetrwaniu naszego sposobu życia. Dla edukacji dizajnerów wiązać się to powinno z powrotem do podstaw, jakimi było wykształcenie techniczne. Trzeba przeobrazić zajęcia z technologii i materiałoznawstwa w laboratoria badawcze, otworzyć szeroko kursy technologii na proekologiczne materiały i procesy, powiązać dizajn ze światem badawczym. Współpraca z ośrodkami dysponującymi metodami LCA oraz z wydziałami zajmującymi się różnymi aspektami środowiska naturalnego wydaje się lepszą (a na pewno szybszą) drogą niż próby wypracowania własnych metod. Profesjonalizacja projektowania proekologicznego oparta na metodach naukowych powinna być najbliższym celem edukacji dizajnerów. Należy dążyć do wypracowywania wzorców w tym zakresie, które powinny być wymieniane pomiędzy szkołami dizajnerskimi. Tylko projektanci mający niezależność wiedzy i metodologię badawczą na polu nowych technologii są w stanie przeciwstawić się złym przyzwyczajeniom, niewiedzy, obojętności, wygodnictwu lub wręcz złej woli płynącym z przemysłu.
Wydaje się, że znacznie lepiej wygląda obszar projektowania społecznego. Budowanie wrażliwości społecznej jest obecne w edukacji polskich dizajnerów właściwie nieprzerwanie od samego powstania wydziałów wzornictwa. Jednak, jak wspomniano wcześniej, nurt ten w praktyce zawodowej był uśpiony. Ostatnio obserwować można pojawianie się młodych absolwentów wydziałów projektowych, którzy świadomie rezygnują ze współpracy z przemysłem i przechodzą na obszar wsparcia projektowego dla biednych, chorych i wykluczonych. Etos społecznej roli dizajnu obecny od lat na naszych uczelniach projektowych spotyka się tutaj z powolną poprawą możliwości finansowania tego typu przedsięwzięć. Celem działań społecznych wielu dizajnerów jest również edukacja dzieci i dorosłych. Wiąże się to z realnym pojawieniem się niszy tego typu w obrębie życia gospodarczego. Coraz powszechniejsza potrzeba rozwoju własnej osobowości poza zwykłym nurtem życia zawodowego generuje popyt na usługi z pogranicza plastyki i projektowania. Należy z pewnością docenić wysiłki i wrażliwość osób idących w tym kierunku. Trzeba mieć jednak świadomość, że w przeważającym stopniu działania te mają charakter efemeryczny, operują w prostym świecie technologii DIY, w ograniczony sposób oddziałując na rzeczywiste problemy biedy i wykluczenia. Przykład współpracy młodych projektantów z cieszyńską Fundacją Rozwoju Przedsiębiorczości Społecznej „Być Razem” , jest jednym z chwalebnych wyjątków. W pełni odpowiedzialne i zaawansowane działania typu społecznego i edukacyjnego wymagają poszerzenia ram tradycyjnej edukacji projektowej o umiejętności z obszaru projektowania usług. 3
Dochodzimy tu do kolejnego generalnego problemu, z którym zmierzyć się musi edukacja projektantów. Omówione pobieżnie powyżej zmiany naszej rzeczywistości doprowadziły do jej znacznego skomplikowania. Kultywowane przez dziesiątki lat poczucie omnipotencji projektantów przegrywa w walce z olbrzymią ilością oddziaływań, których wypadkową trudno przewidzieć. Obserwujemy puchnięcie pojęcia dizajnu. Popularność słów „projekt”, „projektowanie” prowadzi do atrakcyjnej dla dizajnerów tezy, że są w stanie wymyślić wszystko. Na polskich wydziałach wzornictwa mocno trzyma się wywodzący się z Bauhausu etos integracji sztuk i różnych specjalności projektowych. Obserwowany w szkołach zachodnich ścisły podział na kierunki był w naszej rzeczywistości ostatnich 20 lat postrzegany jako ograniczający. Niektórzy widzieli go jako odbierający zawodowi dizajnera potencjalną siłę i szansę przewodzenia zespołom specjalistów. Na naszym gruncie kultywowanie multidyscyplinarności i umiejętności działań na pograniczach było przede wszystkim pielęgnowane w trosce o pomyślne funkcjonowanie adeptów na zmiennym rynku pracy. Pewną rolę odgrywało tu również poczucie wyjątkowości pozycji, jaką projektant może zająć w gronie innych organizatorów gospodarki. Z pewnością tak być może, o ile rzeczywiście swobodnie poruszać się będziemy na polu wielu dyscyplin wiedzy i umiejętności. Wygląda jednak na to, że rozrost problematyki zaczyna przekraczać możliwości czasowe nawet pięcioletnich studiów na wydziałach wzornictwa, nie mówiąc już o możliwościach percepcyjnych projektantów. Pojawiają się obszary, na których materia twórcza jest całkowicie inna niż ta klasyczna, wyuczona w modelarniach i na kursach technologii. Od lat nieśmiało wchodzące na nasz obszar projektowanie usług, jako sprzyjające rozwojowi gospodarki nieprzetwarzającej surowców i zużywające minimum energii, stało się pełnoprawną dziedziną nowoczesnej działalności projektowej. Planowanie opłacalnych przedsięwzięć pozaprodukcyjnych brać musi pod uwagę umiejętności organizacyjne, metody współpracy z użytkownikami, wiedzę na temat pozyskiwania finansów, psychologiczne aspekty pracy w grupie i tym podobne uwarunkowania.
Drugim przykładem obszaru o specyficznym warsztacie projektowym są technologie cyfrowe. Mówi się o trzeciej rewolucji, która w ciągu najbliższych 10 lat ma przeobrazić gospodarkę świata. Wejście technologii 5G doprowadzi do wielokrotnego zwiększenia przepływu danych. Z obecnych maksymalnych wydajności 300 Mb/s prędkość ta podnieść się ma do 20 Gb/s. Z pewnością dynamiczne wejście nowej technologii wiązać się będzie z zaostrzeniem problemów, które już obecnie są generowane przez globalną sieć. Alienacja jednostek, rozpad rzeczywistych więzi międzyludzkich, kryzys wiedzy i autorytetów, kolportowanie poglądów ekstremalnych itp. rodzą podstawowe pytania etyczne o wpływ technologii cyfrowych na możliwości modyfikowania ciała ludzkiego, wykorzystanie sztucznej inteligencji, formowanie lub deformowanie wspólnoty społecznej i obywatelskiej czy możliwości w zakresie kontrolowania jednostek przez korporacje i państwa. Z drugiej strony pojawiają się możliwości zastosowania rewolucyjnych technologii cyfrowych na polach niebudzących wątpliwości. Operacje medyczne na odległość, optymalizacja transportu lotniczego służąca oszczędności paliwa czy sterowanie globalnymi sieciami energetycznymi to niektóre pozytywne możliwości. Projektant z wykształceniem oferowanym obecnie, może być tutaj zaledwie rodzajem podwykonawcy wycinków tych przedsięwzięć. Interfejsy, grafika ekranowa są jeszcze w zasięgu jego możliwości. Wydaje się jednak, że nie znając możliwości samej technologii, nie jest w stanie proponować oryginalnych i nowatorskich rozwiązań całościowych ani skutecznie przeciwdziałać negatywnym skutkom niektórych rozwiązań. Z pewnością młode pokolenie projektantów, jako bardziej akceptujące świat cyfrowy i wrośnięte weń, łatwiej i chętniej może przyswoić podstawy wiedzy niezbędnej do istotnego wpłynięcia na kształt tych przemian.
Stojąc wobec płynnej rzeczywistości zmierzającej w nieokreślonym, ale – jak się zdaje – niezbyt dobrym kierunku, bezpieczniej jest przyjąć dla edukacji dizajnerów plan minimalny, sformułowany w sposób w miarę konkretny. Perspektywa najbliższych kilkunastu lat, poza którą rzadko sięgają nawet wytrawni futurolodzy, wydaje się perspektywą maksymalną. Niech będzie wolno mieć nadzieję, że nastąpi czas, w którym ustanowione zostaną nowe zasady ładu społeczno-gospodarczego, mające na celu zahamowanie dewastacji środowiska i stworzenie sensownego modelu rozwoju. Z uwagi na szczupłość czasu, jaki pozostał nam do przekroczenia punktu, z którego nie będzie powrotu, przegrupowań trzeba dokonać płynnie i szybko uporządkować nasze szczupłe siły. Lepiej, aby plan nie wymagał reorganizacji całego systemu edukacji dizajnerów i mógł być wprowadzony prędko.
Po pierwsze, warto kontynuować wysiłki na rzecz kształtowania świadomości młodych projektantów w kierunku zmiany paradygmatów rozwojowych. Z uwagi na wzrastającą rolę dizajnu w przekazie kształtującym postawy ludzkie oraz realny wpływ projektowania na kształtowanie gospodarki edukacja etyczna młodych projektantów powinna mieć znaczenie fundamentalne.
Po drugie, trzeba próbować nie tylko być partnerem dla przemysłu, ale także posiąść wiedzę i umiejętności umożliwiające przejęcie inicjatywy. Pomocna będzie tu profesjonalizacja projektowania proekologicznego i powrót do swobodnego poruszania się w świecie technologii. Zapewni to projektantom rzeczywisty udział w kształtowaniu nowej gospodarki.
Po trzecie, rozwój kierunku wzornictwo powinien dokonywać się raczej przez podziały specjalizacyjne niż przez próby ogarnięcia wszystkiego w ramach jednego schematu edukacyjnego. Nowo pojawiające się specjalizacje projektowe (projektowanie usług, projektowanie dla sieci i inne) obudowane powinny być przez właściwą dozę przydatnych wiedzy i umiejętności specjalistycznych, a jak dotąd zbyt słabo funkcjonujących w naszej sferze kształcenia – są to podstawy socjologii, psychologii, finansów, zarządzania, prawa, informatyki itd. Dziedziny te powinny być wykładane w stopniu analogicznym do obecnego nauczania technologii na kursie projektowania produktów. Obojętnie, jak zorganizujemy podziały specjalizacyjne i na którym stopniu studiów je wprowadzimy, ważne jest zapewnienie wszystkim drogom kształcenia projektantów podbudowy intelektualnej zapewniającej możliwość szerokiego spojrzenia na problemy świata. Służyć temu powinny zajęcia poszerzające, pokazujące różne aspekty rzeczywistości, sięgające tematycznie daleko poza nasze podwórko. Tylko odniesienie do całości daje obecnie szanse na skuteczne działania szczegółowe. Brak tej perspektywy ogólnej i świadomości podstawowego celu, jakim jest opanowanie rozpoczynającego się kryzysu oraz brak skupienia się na działaniach ratunkowych skutkować będą dalszym rozproszeniem działań.