Dwie pierwsze dekady XXI wieku były dla projektowania czasem niekwestionowanej prosperity. Rosnący mimo kryzysów i niepokojów popyt na produkty oraz pogoń za tym, co nowe, przełożyły się na coraz powszechniejsze zapotrzebowanie na naszą pracę. Zjawisko, które mogliśmy z bliska obserwować w Polsce, miało charakter globalny. Więcej projektantów potrzebnych było w całej Europie, Ameryce, a przede wszystkim w Azji. Dzięki wszechstronnym studiom projektowym o globalnym zasięgu takim jak Ideo, Frog czy Pentagram, udało nam się też przeformułować i znacznie poszerzyć naszą rolę. Projektant przestał być podporządkowanym działom marketingu i sprzedaży stylistą, którego jedynym zadaniem jest nadanie produktowi satysfakcjonującej wizualnie i użytkowo formy. Zwiększyły się nasze kompetencje. Znacząco wzrosły też jednak oczekiwania. Od projektantów zaczęto wymagać rozwiązywania problemów oraz tworzenia innowacyjnych rozwiązań. Na te procesy nałożyła się spektakularna popularyzacja projektowania, które z ledwie zauważalnej dziedziny z pogranicza sztuki i gospodarki stało się istotną gałęzią kultury popularnej, czego ilustracją jest przedziwna kariera słów „dizajn” i „dizajnerski”.
Zmiany, których skala i kierunek wielu zaskoczyły, a niejednego też pewnie zmartwiły, uważam za trwałe, nieodwracalne i pozytywne. Najbliższa przyszłość przyniesie wzmocnienie i upowszechnienie tych zjawisk. Wciąż rosnąć będzie zapotrzebowanie na projektantów. Oczekiwać się będzie od nich jednak coraz większej wszechstronności i otwartości umysłu pozwalających dobrze funkcjonować w multidyscyplinarnych zespołach, które nie tylko projektują, ale także badają i wdrażają. Nie znaczy to jednak, że przestaną się liczyć wartości takie jak funkcjonalność czy estetyka. Projektanci wciąż będą za nie odpowiadać. Nadal będzie to podstawowa domena ich działalności. Zmienią się natomiast kryteria. Zmniejszy się rola subiektywnego wyczucia i intuicji, a wzrastać znacznie twardych danych i wiedzy. Będziemy się więc musieli nauczyć, jak pozyskiwać, analizować i wyciągać wnioski z informacji albo przynajmniej jak rozmawiać z tymi, którzy mogą to zrobić dla nas lub za nas. Trzeba się też przygotować na to, że konsument kultury popularnej szybko nudzi się tematami. Za kilka lat dizajnerskie przedmioty i wydarzenia mogą już nie cieszyć się takim zainteresowaniem mediów, za którymi podąża uwaga odbiorców, sponsorów i dysponentów publicznych funduszy.
—
fot. Marzena Krupa