Design Language. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. I − podobnie jak w przypadku każdego innego projektu − efekt końcowy wydaje się prosty i oczywisty, za to droga do celu długa i nieraz wyboista. Czym charakteryzuje się dobry i spójny Industrial Design Language?
Z dobrym Design Language (DL) jest jak z wyborną kolacją – podstawa to wyszukane składniki, sposób przygotowania, piękna prezentacja na stole. Nie obejdzie się też bez krótkiej opowieści kucharza o tym, dlaczego danie jest wyjątkowe. Ale żeby nie wypłynąć na zbyt głębokie wody metafor, rozbijmy Design Language na kilka czynników pierwszych.
Wizerunek prezentowany na zewnątrz musi odzwierciedlać charakter firmy i wartości, które wyznaje. Cechy firmy, aspiracje i samoświadomość – te aspekty można wyczytać, patrząc na produkty w kontekście Design Language. Przykłady? Tu zawsze z pomocą przychodzą marki samochodowe – dość łatwe do zrozumienia symbole. Audi − zaawansowana technologia, elegancja, klasyka i ponadczasowość. BMW – sport, dynamika, radość z jazdy, klasa. Mercedes – luksus, komfort, szyk, elegancja. To tylko kilka przykładów, w których dobieranie przymiotników przychodzi z wyjątkową łatwością. A od zbioru przymiotników i cech blisko do Design Story. Design Story − czyli bardzo krótka historia, czasem długości jednego zdania, zawierająca intencje i ulotne emocje, które próbujemy przełożyć na formy, materiały oraz ogólny experience produktów. Dobre Design Story to niesamowita siła, która, połączona z talentem projektantów, przekłada słowa na świetne, ale zarazem bardzo charakterystyczne produkty.
Spójny Design Language nie może obejść się bez charakterystycznych elementów (Design Elements), nadających produktom unikatowy wygląd i sprawiających, że rozpoznajemy je już z daleka. Im prostsze, bardziej wyeksponowane, tym mocniejsze. A moc objawia się, kiedy widzimy całą rodzinę urządzeń razem − wystarczy spojrzeć na komputery Fujitsu, flotę samochodów BMW, czy serię urządzeń beauty od Philipsa. Co ciekawe, Design Elements nie są warunkiem koniecznym do zbudowania spójnego Design Language i tu wystarczy wskazać na Apple, które poprzez dominację na rynku zawłaszczyło sobie dawno temu charakterystyczny kształt urządzeń (prostokąt z zaokrąglonymi rogami) oraz wszechobecnie używany materiał (aluminium), lub wystarczy przeglądnąć katalog Muji, by odkryć, że nie ma tam Design Language, ale z jakiegoś tajemniczego powodu wszystko do siebie pasuje (brak logo, wizualna prostota i skromność, wybór materiałów i kolorów).
Tu dotykamy kwestii, która ma niemałe znaczenie przy projektowaniu systemów Design Language, a mianowicie jego elastyczności. Dobry Design Language musi mieć twarde reguły, które trzymają w ryzach całe portfolio, ale jednocześnie pozwalają na dowolne skalowanie i aplikowanie na różne produkty. Teoretycznie i praktycznie prościej jest zaprojektować DL dla Sonosa z portfolio zawierającym pięć głośników, niż dla Boscha który ma ogromne portfolio od wiertarek, przez e-rowery i piekarniki aż po ekspresy do kawy.
Kończąc klamrą i powracając do metafory gotowania, Design Language jest jak dobra książka kucharska, która serwuje proste i łatwe w przygotowaniu dania, a jednocześnie zostawia przestrzeń na kreatywność dla kucharza, który może poczuć się mistrzem. Innymi słowy, DL pozostawia miejsce na eksplorację różnorakich pomysłów i nie stoi w sprzeczności z cechami takimi jak funkcjonalność czy ergonomia.
Dla mnie piękno i siła Design Language leży w prostocie design story, konceptu oraz w potencjale do budowania silnych, konkurencyjnych marek. A cała złożoność i rozmaite intencje powinny zawrzeć się w jednej zbudowanej z kilku linii ilustracji. Ot i cała magia.
ilustr. dzięki uprzejmości FLUID Design / wearefluid.com