Przyszłość identyfikacji wizualnej

W studio zajmujemy się głównie identyfikacjami wizualnymi, firmę prowadzę już dekadę i jeśli w ciągu niej nastąpiły jakieś zmiany na tym polu, to można próbować na ich podstawie wnioskować, jak może wyglądać kolejne dziesięciolecie.

Na początku studiów wyrobiłem w sobie przekonanie, że identyfikacja marki to przede wszystkim mocny znak, a reszta to jego bezpośrednia konsekwencja. Ważną publikacją kilkanaście lat temu była seria Los Logos  zbierająca najlepsze znaki i właściwie niepokazująca, jak one działały w szerszym kontekście. Same znaki konstruowane były w wyrazisty sposób, co owocowało geometrycznymi uproszczeniami i pozwalało je reprodukować masowo, na gorszym papierze. Znamy to z Drugiej Ogólnopolskiej Wystawy Znaków Graficznych  (a właściwie to z pierwszej).

Nie spotkałem się z badaniami, które informowałyby, czy teraz powstaje więcej znaków niż kiedyś, ale zakładam, że tak jest. W Polsce na pewno. Naszej pracowni zawsze było blisko do tworzącego się społeczeństwa obywatelskiego i obserwujemy niewiarygodną ilość inicjatyw, które potrzebują jakiejś odrębnej identyfikacji. Symptomatyczna, ale to i tak mniejszość, bo do tego zwykłe działanie rynku, start-upy i nowe produkty. Trudno to wszystko zaspokoić klasycznym podejściem polegającym na uproszczeniu i użyciu podstawowych figur geometrycznych. Naturalnie, pojawiają się rozwiązania, które już widzieliśmy. Rzadko widzę w tym złą wolę, w świecie nadmiaru inaczej się nie da.

To, co najciekawsze, dzieje się obecnie nie w znakach, a w pozostałych częściach systemu. W dodatku w środowisku mediów społecznościowych trudno właściwie pokazać sam logotyp lub zaprezentować publikację taką, jaka wyszła w druku. Ważne staje się tło, to, co pomiędzy, inny repertuar gestów. Dobór krojów pism, kolorów, deseni, sposób pracy ze zdjęciami są cały czas istotne, ale ważne, aby ich najprostsze kombinacje działały równie mocno co całość. Sam druk nie jest już tak istotny, zróżnicował się i lepiej drukuje się to, co kiedyś zarezerwowane było tylko dla ekranu, zarówno kolory, jak i przejścia tonalne. To, co statyczne, może się poruszać (nasza nowa strona internetowa to głównie animacja). Założenie, że ciekawemu znakowi towarzyszy generyczna identyfikacja, się odwróciło.

 


fot. Małgorzata Turczyńska

Tekst jest częścią cyklu O przyszłości towarzyszącemu numerowi 1/2019 pisma FORMY pt. Projektowanie jutra.

czytaj także: