Rozważania na temat przyszłości zjawisk i trendów, szczególnie te długoterminowe, przywołują na myśl artykuł prasowy z 1894 roku. W wielkich miastach Europy i Ameryki borykano się wówczas z końskim problemem. Liczba zwierząt pociągowych była tak duża, że stanowiły one poważne zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców. Szczególnym problemem były tony łajna zostawiane codziennie na ulicach przez te stworzenia. W związku z przyszłością miast i ich rozwojem londyński „Times” we wspomnianym anno domini 1894 prognozował, że do 1950 roku każda większa ulica Londynu zostanie pokryta końskim łajnem do wysokości trzech metrów…1 Jednak w roku 1950 Londyn miał zupełnie inne problemy.
Mając na uwadze tę prognozę, trudno o pewność w przewidywaniu przyszłości. Mogę wyrazić jedynie nadzieje, obawy i nieśmiałe przypuszczenia. Przedstawię je w kliku wątkach, bo z pewnością dizajn nie będzie monolitem, z jedynym słusznym kierunkiem działania.
W najbliższych latach możliwa jest postępująca pauperyzacja projektowania, bo przecież dizajnować każdy może… Łatwo dostępne oprogramowanie, drukarki i obrabiarki 3D będą umożliwiały małe wytwórstwo, niezbyt potrzebnych, ale pożądanych rzeczy. Slogan Adama Słodowego „Zrób to sam!” (DIY) uzupełniony tutorialem może stać się proroczym wersem.
Na drugim biegunie pojawiają się przesłanki rozwoju wysoko wyspecjalizowanego projektowania parametrycznego. Wprowadzanie parametrów żądanego produktu i poddanie ich algorytmowi generującemu optymalne rozwiązania wydaje się wielce prawdopodobne w rozwoju dizajnu. A jaka w tym rola projektanta? Być może będzie tworzył wstępne założenia estetyczne i funkcjonale projektu, opisywał je parametrami i wprowadzał do systemu. Być może będzie przesuwał wirtualne potencjometry i wajchy, niczym Marek Biliński w teledysku Ucieczka z tropiku , obserwując na żywo generowane zmiany. Może będzie wybierał wygenerowane warianty rozwiązań, a może do tego wystarczą panie z marketingu…
Pomiędzy tymi dwoma biegunami znajdzie się pole dla mniejszych, wąsko specjalizowanych projektowań. Jednym z nich, może być projektowanie „autorskie”, wyrażające się w jednostkowych albo krótkoseryjnych produkcjach. Będą się one charakteryzowały kunsztem opracowania formy, doboru materiałów, doskonałością wykonania podkreślającą ślad pracy twórcy.
To może być projektowanie na granicy sztuki, rzemiosła i dizajnu, elitarne i luksusowe.
Powyższe gdybania dotyczą dość krótkiej perspektywy, maksymalnie kilkunastu lat.
W dalszej przyszłości zmniejszy się zapotrzebowanie na fizyczne rzeczy, zastąpią je multifunkcjonalne urządzenia łączące „wirtualne” z „rzeczywistym”. Te realizować będą większość bieżących potrzeb, co doprowadzi do redukcji przedmiotów. Z kilkuset używanych dziś przez każdego człowieka, zostanie może kilkadziesiąt.
Czytając ten tekst na ekranach swoich staroświeckich komputerów czy smartfonów, cieszmy się, że nie da się jeszcze w nich całkowicie zamieszkać. Na razie jesteśmy tam w gościnie, ale tej znajomości nie da się już zerwać bez większych konsekwencji…
—
fot. Halina Malijewska
Tekst jest częścią cyklu O przyszłości towarzyszącemu numerowi 1/2019 pisma FORMY pt. Projektowanie jutra.