Pytanie o przyszłość dizajnu jest w istocie pytaniem o naszą teraźniejszość. Aby przewidzieć, jak może wyglądać przyszłość, musimy analizować zarysowujące się trendy, które są konsekwencją przeszłych i obecnych działań. Przewidywanie skutków działania, tego, co robimy „dziś” dla „jutra”, jest jednym z fundamentów ewolucji, sposobem na przetrwanie.
Możemy analizować to, jaki wpływ na dizajn będą miały nowe technologie i narzędzia, możemy snuć wizje dotyczące szans i zagrożeń wynikających z ich wdrażania. Przyczynią się one do upadku tradycyjnych specjalizacji i do powstawania nowych. Dzięki nim będziemy projektować szybciej, w zupełnie innych zakresach – co wcale nie znaczy, że łatwiej i lepiej.
Doświadczenie zawodowe podpowiada mi, że największy wpływ na to, czym w przyszłości będziemy się zajmować, mają zmiany społeczno-kulturowe, metatrendy. Zajmują mnie niektóre z nich i staram się analizować ich wpływ na dizajn, ale także na to, jak powinno wyglądać kształcenie projektantów.
Trend równowagi objawia się różnymi odmianami projektowania zrównoważonego, które próbuje od wielu lat poradzić sobie ze skutkami nadprodukcji, nierównomiernego rozwoju i degradacji środowiska. Co mogą zrobić w tym obszarze projektanci? Po fazie spekulacji, prowokowania i oswajania przyszedł czas na działania w zespołach z przedstawicielami skrajnie odległych dyscyplin. Projektanci nie będą mieli rzeczywistego wpływu na rozwiązania w tym obszarze bez pogłębiania wiedzy w zakresie nauk biologicznych czy inżynierii materiałowej.
Trend prawdy opiera się na świadomości, rozumieniu złożonych powiązań pomiędzy wszystkimi elementami składającymi się na kulturę materialną. Trend ten skłania nas do krytycznego patrzenia na niskiej jakości wytwory masowej produkcji, do szukania rzeczy trwałych, naprawialnych. Rolą projektantów jest tworzenie rozwiązań mądrych, pięknych w swojej prostocie, naturalności i lokalności.
Trzeci z trendów to trend wspólnoty. Dzięki większej zamożności społeczeństw, ale też uwolnieniu się od powtarzalnej mechanicznej pracy następuje przesunięcie środka ciężkości z przedmiotu na proces, z użytkowania na doświadczanie, z jednostki na społeczność. Kluczem do osiągnięcia sukcesu w realizacji projektów społecznych stanie się empatia i patrzenie na otaczającą nas rzeczywistość z różnych perspektyw, umiejętność słuchania i pójścia na kompromis bez utraty swojej indywidualności.
Trend powrotu to świadomy krok „wstecz”. Powrót do źródeł, praca na własny rachunek, życie, w którym ważniejszy jest dobrostan niż dobrobyt, wewnętrzna harmonia niż sukces finansowy. Dzięki nowym technologiom możemy wrócić do pracy w miejscu zamieszkiwania, ale też pracy na odległość w ramach, które sami sobie ustalamy i zmieniamy. Ten trend może być szczególnie atrakcyjny dla absolwentów uczelni artystycznych kształconych według klasycznego modelu mistrz – uczeń, w których artysta projektant z założenia skazany jest na indywidualną ścieżkę kariery.
Patrząc na zachodzące zmiany, zadajemy sobie pytanie, jak będzie wyglądała przyszłość absolwentów kierunków projektowych. Jak przygotowywać ich do aktywności zawodowej, obserwując, że wszystko się zmienia, a oczekiwania w stosunku do ich kompetencji i obszar ich działania nieustannie się powiększają. Akademickie porzekadło mówiące o tym, że studentów „uczymy uczenia się”, jest i było już kilkadziesiąt lat temu truizmem. Dizajnerzy, jak i przedstawiciele wielu innych profesji, z natury rzeczy zmuszeni są do uczenia się przez całe życie, co związane jest choćby z ilością zagadnień, które poruszają. Paradygmat kształcenia projektanta podlega ciągłym zmianom. Jak nigdy dotąd ważne staną się kompetencje dizajnerów, pozwalające im na uczestnictwo w projektowaniu zintegrowanym, opartym na różnych dyscyplinach, uwzględniającym różne konteksty. Kluczem do osiągnięcia sukcesu staje się empatia i patrzenie na otaczającą nas rzeczywistość z różnych perspektyw. Trudno będzie podołać wyzwaniom przyszłości, skupiając się na wąskiej specjalizacji. Trudno też będzie realizować złożone zadania bez wiedzy specjalistycznej. W szkolnictwie wyższym istotne okaże się przełamanie nieufności i lepsza współpraca pomiędzy wydziałami z obszarów nauk podstawowych i stosowanych. Wreszcie niezbędne będą nowe podyplomowe moduły kształcenia dla projektantów, którzy zdecydowali się na aktywność w bardzo wąskich dziedzinach.
„Obyś żył w ciekawych czasach” – tak brzmiało motto tegorocznego Biennale Sztuki w Wenecji . Na wystawie uwidoczniły się różne nurty – od nurtów zaangażowanych społecznie, politycznie po takie, które można sprowadzić do kategorii czysto wizualnych. Tym, co przyćmiło wszystkie wydarzenia, stał się happening Banksy’ego , jednego z najbardziej wpływowych współczesnych artystów, nigdy niezaproszonego na najważniejszy na świecie festiwal sztuki. Swoim działaniem – sprzedawał obrazy na placu Świętego Marka, nierozpoznany i przegnany przez policję – zdaje się do nas mówić: pogubiliście się, nie macie żadnych kryteriów, nie macie własnego zdania, wartościowe jest dla was to, co nagłośnione, potwierdzone recenzjami krytyków. Nie widzicie tego, co jest istotą sztuki, tego, co jest ważne dla świata.
Niewątpliwe żyjemy „w ciekawych czasach”, co w kontekście obecnej sytuacji na świecie brzmi jak przekleństwo. Na te „ciekawe czasy” jako dizajnerzy z pewnością mamy wpływ, choć nie tak duży, jak nam się wydaje. Jak będzie wyglądała przyszłość dizajnu, w dużym stopniu zależy od nas – bowiem, jak stwierdził Peter Drucker , „najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie”, przynajmniej w takim zakresie, w którym mamy na nią wpływ.
—
fot. Jakub Stojałowski
Tekst jest częścią cyklu O przyszłości towarzyszącemu numerowi 1/2019 pisma FORMY pt. Projektowanie jutra.