VJ-ing / widżejowanie to wizualna działalność artystyczna, polegająca na miksowaniu na żywo obrazu podczas publicznego pokazu, w trakcie którego dochodzi do synkretycznego zestawienia ruchomego obrazu z medium dźwiękowym. Spektrum możliwości tej aktywności jest bardzo szerokie: od wykorzystania projektorów wideo, ścian ledowych, poprzez programowanie interakcji i efektów świetlnych, aż do w pełni analogowych przejawów takich jak projekcje slajdów. Ta aktywność wraz z jej specyficznym, odrębnym językiem komunikatu wizualnego, wpłynęła na aktywizację VJ-a – nowego typu twórcy łączącego kompetencje filmowca, performera i projektanta komunikacji wizualnej.
Narishige Matsushita aka. H2KGRAPHICS to jeden z lepszych VJ-ów działających obecnie w Tokyo. Spotykamy się w centrum Shibuyi, żeby porozmawiać o tym, czym jest obecnie sztuka VJ.
Dawid Kozłowski: Jak długo zajmujesz się robieniem wizualizacji?
Narishige Matsushita: Musiałbym się zastanowić. To będzie już 20 lat, a nawet 21.
Jesteś absolwentem jakiegoś kierunku artystycznego? Skąd to zainteresowanie? Jak to się stało, że zostałeś VJ-em?
Studiowałem komunikację wizualną. Przez pewien czas zajmowałem się projektowaniem reklam, grafiką papierową i rękodziełem z papieru. Sam nauczyłem się projektować strony internetowe. W tamtym czasie jeden z moich znajomych był początkującym DJ-em, a ponieważ interesowałem się wideo, zaprosił mnie do współpracy w trakcie swoich setów i tak to się zaczęło. Tak zostałem VJ-em.
Czy nadal zajmujesz się projektowaniem graficznym?
Tak, ciągle projektuję strony internetowe. Po pierwsze, bo to bardzo lubię. Ale również dlatego, że aspekt finansowy jest tu wielce istotny. Oczywiście, gdyby to ode mnie zależało, to wybrałbym tylko robienie wizualizacji. Ale to nie zmienia faktu, że projektowanie graficzne to mój wyuczony zawód. Zresztą zawód VJ-a jest stosunkowo nową profesją i nie jest jeszcze dobrze wyceniany. Tu nie ma takich stawek, jak w przypadku DJ-ów. Ale razem z Tommym [Tommy Wada – DJ, producent muzyczny i menadżer Narishige; przyp. red.] staramy się to zmienić. Większość menadżerów w klubach to rozumie, bo zdają sobie sprawę, że chociaż do klubu przychodzi się dla muzyki, to jednak oprawa wizualna imprezy jest bardzo istotna.
A jak wygląda scena VJ-ska w Tokyo? Czy są jakieś imprezy branżowe, festiwale sztuki VJ?
Były takie spotkania przed pandemią. Obecnie nie.
Widziałem twoją pracę na żywo. Jesteś bardzo proaktywny i masz niesamowite wyczucie rytmu i timingu. Czy masz jakieś wykształcenie muzyczne?
Nie mam. Myślę, że to wzięło się po prostu z tego, że rocznie występuję na ok. 100 imprezach i intuicyjnie czuję, jak rozwinie się dany kawałek muzyczny. Po prostu to wiem. Obecnie wielu VJ-ów stara się być również DJ-ami. Było również swego czasu takie urządzenie Pioneer DVJ-X1, pozwalające grać równocześnie muzykę i wideo z płyt DVD. Sam takie miałem.
Jak określiłbyś swój styl? Czy w ogóle masz styl? A może raczej nie potrzebujesz żadnego szufladkowania?
Jaki jest mój styl? Hm… Myślę, że nie mam jakiegoś jednego stylu. Robię wizualizacje tak, żeby mi się podobały. Zwracam duża uwagę na prostotę i minimalizm. Chyba wychodzi w tym moja natura projektanta graficznego. Zawsze uważałem, że dobra komunikacja wizualna opiera się właśnie na tym.
Czym się inspirujesz, przygotowując materiał do pokazów?
Oglądam dużo YouTube (śmiech). Nie zrozum mnie źle, ale nie inspiruje mnie zbytnio sztuka. Po prostu oglądam dużo najróżniejszych realizacji scenicznych różnych twórców. I to mnie inspiruje. Pojawiają się pojedyncze pomysły, które potem staram się zaprojektować i wykorzystać w swoich setach. Na przykład oglądałem ostatnio pokaz dotyczący starej japońskiej ery Himiko i bardzo mi się spodobały występujące w nim postacie. Mam już kilka pomysłów, co z nimi zrobić. Ostatnio oglądam też dużo zdjęć z kosmosu, statków kosmicznych itp. To są moje inspiracje.
Jak wygląda współpraca z DJ-ami? Czy masz absolutną wolność artystyczną w swojej pracy?
W zasadzie tak. Oczywiście są też takie sytuacje, że muzyk daje mi jakieś instrukcje. Zdarza się, że czasem są nawet bardzo szczegółowe. Niektórzy artyści proszą też o wykorzystanie w moim secie wizualizacji, które ktoś dla nich specjalnie przygotował. Ale to są wyjątki.
Co jest najbardziej istotne, żeby pokaz VJ się udał: duża biblioteka materiałów, wcześniejsze przygotowanie konkretnych klipów, umiejętności improwizacji?
Możesz mieć bardzo mało klipów, ale jak wiesz, jak je zmiksować – wiesz, jak ich użyć, wtedy twój set będzie interesujący.
Jak pokaźna jest twoja biblioteka materiałów, które wykorzystujesz na imprezie?
Cała moja biblioteka liczy blisko czterdzieści tysięcy klipów. Ale na imprezie wykorzystuję około sześciuset.
Ile z tych klipów jest twojego autorstwa?
Około osiemdziesiąt procent to są moje własne kreacje.
Co jest najbardziej istotne, żeby zdobyć uwagę publiczności: estetyczna grafika, dynamiczna animacja, przemyślana kompozycja, czy kontekst pokazywanego obrazu?
Ostatnio publiczności podobają się bardzo szczegółowe, dopracowane modele 3D. To rzeczywiście do nich przemawia.
Który z twoich projektów był najbardziej istotny w twojej karierze? Który był największym przełomem?
Myślę, że jednym z najbardziej spektakularnych i będącym zarazem dużym sukcesem był materiał zapowiadający występ Erica Prydza. Od tego momentu wiele klubów zaczęło mnie bukować na swoje imprezy. Bardzo ważny był również dla mnie mój pierwszy wyjazd do Londynu.
Jak widzisz swoją przyszłość? Czy myślisz o solowych projektach?
Obecnie skupiam się na pracy VJ-a. To jest dla mnie priorytet – robienie wizualizacji na żywo w klubie. Mam w tym temacie jeszcze trochę do zrobienia. Chciałbym, żeby pozycja VJ-a w klubie była bardziej doceniana. Jeszcze nie tak dawno wizualizacje puszczano z backstage’u, nie traktowano naszej aktywności w kategoriach artystycznych. To się zmienia, ale jeszcze trochę pracy przed nami jako środowiskiem. Myślę, że na solowe projekty przyjdzie czas.
Jak wyobrażasz sobie rozwój pokazów VJ? Czy zostaną wymyślone nowe interfejsy, a ekrany będą jeszcze większe i będą oferowały lepszą rozdzielnością? A może przyszłość widzisz w kodowaniu i interaktywności?
Oczywiście ekrany będą coraz większe. Imprezy zaczną się przekształcać w wielkie show, gdzie DJ i VJ są równoprawnymi twórcami. Myślę również, że jedną z możliwości rozwoju będzie sytuacja, w której muzyka i wizualizacje będą wspólnie się uzupełniać i przez to będą intensywniej oddziaływać na publiczność. Wierzę, że tak będzie. Obecnie w Japonii można pójść na imprezę, gdzie każdy z uczestników ogląda wizualizacje przez gogle VR. Jest to bardzo niszowe, ale możliwości kreacji takich projekcji są nieskończone. Kto wie, może to jest przyszłość clubbingu?
—
fot. Dawid Kozłowski