O przyszłości. Ziemia jako projekt

Już za kilka dni ukaże się nowy numer pisma „Formy”, którego tematem jest projektowanie jutra. Aby uzupełnić to wydanie, poprosiliśmy kilkadziesiąt osób związanych zawodowo z dizajnem o napisanie krótkich tekstów na ten sam temat. Autorzy w różny sposób ujęli problem. Dużo opinii jest zgodnych, co wskazuje, że coś jest na rzeczy i podobnie lokalizujemy zagrożenia. Wielu uznaje, że nasz głos i nasza aktywność mają znaczenie i mogą mieć wpływ na kształt przyszłości. Każda z tych wypowiedzi jest cenna, ale największą wartość widzimy w możliwości ich wymiany. To próba spojrzenia w różne przyszłości wieloma oczami jednocześnie. Mamy nadzieję, że będzie inspirująca.

W wakacyjny czas zachęcamy do częstszego zaglądania do Krótkich Form. Teksty O przyszłości będziemy publikować trzy razy w tygodniu. Zaczynamy od wiersza.

 

Ziemia jako projekt

Zaletą pisania o przyszłości jest to,
że z każdym zdaniem jest coraz bliżej.
Jeżeli ktoś nie ma czasu, może nie czytać.
Przyszłość i tak do niego przyjdzie.

Jaka będzie? Wydaje mi się, że najciekawsze byłoby
nowe spojrzenie na surowce, z których budujemy
wszystkie nasze nowe, wspaniałe rzeczy: telefony,
mieszkania na wynajem, leki, słodycze, Netflixa.

Tak, seriale też są zrobione z ropy i metali
ziem rzadkich — i to musi się zmienić.
Na razie wszystko, co potrafimy, to zlepiać
na różne sposoby kawałki naszej planety:
żelazo, wodę, kopaliny, powietrze.
To rozpaczliwe.

Jeśli mógłbym dać projektantom zadanie,
to chciałbym, by pokazali reszcie świata,
że czasy PRODUKCJI minęły.
Jest KONFIGURACJA:
niekończące się przenoszenie
skończonej ilości pierwiastków.

Że nie ma czegoś takiego jak
produkcja wody w butelkach.
Można jedynie zabrać skądś wodę,
wlać ją do pojemników i sprzedawać,
i mniej więcej tak ludzkość
spędziła ostatnie kilkaset lat.

Że nie ma czegoś takiego jak wzrost,
bo Ziemia przecież nie rośnie.

Dlaczego akurat dizajnerzy mają nas ratować?
Tym, co ich wyróżnia, jest przyzwyczajenie
do myślenia w kategoriach procesów.
Inżynier projektuje statek, polityk walczy
o budowę stoczni, emeryt chce popłynąć
na Florydę. Tylko w dizajnerze nadzieja,
że to wszystko nie skończy się katastrofą.

Projektant był do tej pory bogiem-stwórcą.
Wydobywał rudę, pompował wodę i ropę,
i z tego wszystkiego robił przedmioty.
Teraz musi stać się bogiem-tańcem,
niczym Sziwa obracający w wielu rękach
kolejne miliardy: ton ropy, aluminium,
litu, dolarów, euro i jenów.

No, młodzi absolwenci. Postaracie się, proszę.
Inaczej może się okazać, że będziemy wybierać
między światem Star Treka a światem Gry o Tron.
Niezwykłe życie albo niezwykłe umieranie.

Musimy mieć inny sposób realizacji pomysłów,
bo pomysły, niestety, zawsze będziemy mieli.
Ziemię zdominowali ludzie kreatywni i aktywni.
Nie możemy się ich pozbyć, musimy więc dbać
o to, by ich dynamika nie pociągnęła nas w przepaść.

Jeśli to się nie zmieni, to obojętnie co się wydarzy,
będzie tak, jak gdyby nic się nie wydarzyło.

 


fot. Paulina Leszczyńska

Tekst jest częścią cyklu O przyszłości towarzyszącemu numerowi 1/2019 pisma FORMY pt. Projektowanie jutra.

czytaj także: