Miasto (nie)szczęśliwe

„Istnieje pewien mit − czasami dość szeroko rozpowszechniony, który głosi, że wystarczy pracować nad swoim wnętrzem, aby być pełnym wigoru i życia: że człowiek sam jest winien wszystkich swoich problemów, aby zaś się ich pozbyć wystarczy, by zmienił samego siebie. (…) Tymczasem prawda jest taka, że każdy człowiek tak dalece kształtowany jest przez swoje otoczenie, że jego poczucie harmonii i wewnętrznej równowagi uzależnione jest całkowicie od tego, czy żyje on w harmonii z tymże otoczeniem.”

Christopher Alexander The Timeless Way of Building

24 lutego 2000 roku na ulicach Bogoty w ciągu dnia nie pojawiło się żadne prywatne auto.

Był to pierwszy od dziesiątek lat dzień, gdy nikt nie zginął w wypadku samochodowym, a liczba hospitalizacji w miejskim szpitalu spadła o jedną trzecią. Zgodnie z dekretem ówczesnego burmistrza, Enrique Peñalosa, ograniczono ruch pojazdów mechanicznych w mieście w godzinach od 6.30 do 19.30. Ryzykowny eksperyment wydawał się skazany na klęskę – w końcu mieszkające tu wówczas siedem milionów osób musiało wykonywać swoje obowiązki. Pozbawienie ich możliwości korzystania z prywatnego transportu samochodowego jawiło się jako czasowy paraliż, pomimo działającej komunikacji miejskiej. Jednak, wbrew czarnym scenariuszom snutym przez przeciwników, frekwencja w miejscach pracy i szkołach była na niezmienionym poziomie. Prędkość podróży komunikacją miejską wzrosła, a tysiące ludzi wyruszyło z domu na rowerach, zapełniając w ten sposób prawie puste ulice. Uwolnienie od wszechobecnego hałasu i wysokiego poziomu zanieczyszczenia tak bardzo spodobało się mieszkańcom stolicy, że tego samego roku w referendum przegłosowano rokroczne organizowanie „Dnia bez samochodu” w każdą pierwszą niedzielę lutego.

Symboliczny akt uwolnienia ulic od wzmożonego ruchu nie był zabiegiem o podłożu czysto ekologicznym. Obejmując stanowisko burmistrza, Enrique Peñalosa stanął twarzą w twarz z problemami ogromnej biedy, przestępczości, zanieczyszczeń, które wciąż zestawiano z utopijną wizją bogatego, szczęśliwego, amerykańskiego życia. Peñalosa był świadomy dziesiątek lat, potrzebnych na uzdrowienie gospodarki, zasypanie finansowej przepaści między Kolumbią a wymarzoną „Ameryką”. Pragnął jednak podjąć próbę zaprojektowania Bogoty w sposób dający ludziom poczucie godności, pozwalający, by poczuli się w pewien sposób bogaci.

Zgodnie z powszechnym przekonaniem, końcowym efektem bogactwa jest szczęście. Mimo, że nie możemy podpisać się wszyscy pod jedną jego definicją, wykształciliśmy w toku ewolucji podstawowe potrzeby i reakcje na bodźce zewnętrzne ułatwiające jego odczuwanie. Radni miasta postanowili spróbować dać mieszkańcom więcej radości z życia, odwołując się do potrzeb kontaktu z przyrodą, ruchu i relacji społecznych, dotykających kwestii poczucia równości i braku wykluczenia. Zmieniona na przestrzeni wcześniejszych lat Bogota straciła większość miejsc publicznych interakcji w efekcie prywatyzacji placów, nasilenia niebezpiecznego w tamtym regionie ruchu samochodowego oraz zanieczyszczeń. Jednodniowe zamknięcie ulic dla prywatnych aut uwolniło je dla pieszych i rowerzystów. Pozwoliło bezpośrednio poczuć miasto i mieszkańców, zapewniając dodatkowo radykalne zmniejszenie hałasu i dziennego zanieczyszczenia powietrza. Czy mieszkańcy stali się tego dnia szczęśliwsi? Głosy oddane w referendach dotyczących wprowadzania cyklicznego dnia bez samochodu oraz stopniowego ograniczania ruchu w innych dniach mogą wskazywać na pozytywne odczucia wzbudzone przez tę akcję. Czy jednak mieszkańcy stali się szczęśliwsi długoterminowo? Mimo że nie jesteśmy w stanie udzielić odpowiedzi na to pytanie, warte podkreślenia są ciągle wprowadzane zmiany w transporcie publicznym, mające na celu wzrost wartości i bezpieczeństwa transportu publicznego i rowerowego. Wnioski z tego jednodniowego eksperymentu przyczyniły się do prób poprawy zaburzonych proporcji w transporcie, aby dzięki rozwojowi komunikacji miejskiej i rowerowej coraz bardziej zbliżać się do pozytywnych efektów „Dnia bez samochodu” w codziennym życiu.

Przykład tego niesamowitego eksperymentu (jednego z wielu na świecie) Charles Montgomery opisał w swojej książce pod tytułem Miasto szczęśliwe. Towarzysząc burmistrzowi w jednym z tych cyklicznych dni, był sceptycznie nastawiony do wprowadzonego w życie pomysłu, mimo niesamowitego entuzjazmu i poparcia wśród mieszkańców. Czy ktokolwiek może decydować, który sposób przemieszczania się jest lepszy? Czy możliwe jest znalezienie recepty na idealne miasto, zapewniające szczęście jego mieszkańcom?

fot. Carlos Felipe Pardo (Flickr)

Autor nie podaje recepty na idealny projekt miasta. Nie zgadza się również z możliwością powstania takowego. Nie mówi o całkowitym wykluczeniu samochodów, likwidacji betonowych skwerów, tworzeniu kolejnego planu „miasta idealnego”. Podaje za to, na przykładzie dziesiątek projektów miast i miasteczek, negatywne i pozytywne oddziaływania miejsc na ludzi, otwierając tym samym publiczną dyskusję. Uwrażliwia na zwracanie uwagi na zachodzące w społeczeństwie zmiany, które skutkują potrzebą szybkiego przystosowania istniejących już miejsc do życia. Rozwój technologiczny przyniósł nieprzewidywalny wzrost liczby prywatnych samochodów w przeliczeniu na gospodarstwo domowe, co wymusiło zmianę infrastruktury drogowej. Ale czy w przyszłości nie pojawi się potrzeba zmiany środków transportu, wywołana bardziej ekologicznym stylem życia, i wywoła rewolucję, którą powinniśmy zapoczątkować już dziś?

Pozytywne relacje międzyludzkie oraz dostęp do natury są niezbędnymi elementami pozwalającymi na osiągnięcie szczęścia. Oba te bodźce nierozłącznie towarzyszą nam od początku ludzkości. Zapewniane w odpowiedniej, indywidualnej dla każdego ilości, są najtrwalszymi fundamentami szczęścia, bez względu na to, jak bardzo cenimy sobie prywatność czy odosobnienie.

Samo miasto jest przedsięwzięciem tworzonym wspólnie. Dobrem, którego nie wypracujemy w pojedynkę. Powinno nam służyć, minimalizując biedę, sprzyjając dbaniu o zdrowie, oferując swobodę życia, uczciwie rozdzielać wspólne dobra i niewygody, umożliwiać budowanie relacji międzyludzkich i zapewniać poszanowanie wspólnoty. Mimo powszechności powyższych haseł, uznawania ich za oczywiste – można odnieść wrażenie, że ciągle są pomijane przy rozbudowie istniejących miejsc, w szukaniu okrężnych dróg do budowania czegoś „lepszego”. Zadaniem mieszkańców jest wymaganie, aby miasto wypełniało te podstawowe obowiązki, by budowało przestrzeń przyjazną równemu, zdrowemu rozwojowi. Konieczna jest krytyczna obserwacja wpływu wprowadzanych zmian na życie społeczne oraz naturę, aby, w wypadku złych skutków istniejących rozwiązań, egzekwować wprowadzanie nowych, bardziej przyjaznych.

Nasze otoczenie jest złożonym organizmem powiązań, które mają bezpośredni wpływ na ukształtowanie naszej egzystencji. Tylko dostrzegając i starając się poprawić pojawiające się w nim nieprawidłowości jesteśmy w stanie wpływać na wiele elementów z różnych płaszczyzn życia społecznego, mogących ułatwić nam odczuwanie szczęścia. Szczęścia, do którego wszyscy jako gatunek ludzki dążymy.

Bibliografia:

Charles Montgomery, Miasto szczęśliwe, tłumaczenie Tomasz Tesznar, Wydawnictwo Wysoki Zamek, Kraków 2015

Smartcitiesdive, Bogotá, Colombia Celebrates its 15th Annual Car-Free Day, dostęp online [2.01.2019]: https://www.smartcitiesdive.com/ex/sustainablecitiescollective/friday-fun-bogot-colombia-celebrates-its-15th-annual-car-free-day/1044326/ 

czytaj także: