Krok do przodu, krok do tyłu

Zapędziliśmy się trochę, a zmiany są szybsze niż my. Łatwo pokochaliśmy internet, inteligentne technologie, tanie latanie i wygodne opakowania z plastiku, które zwalniają nas z wielu obowiązków. Teraz czujemy się zdradzeni. Internet kradnie nasze dane, technologie zabierają nam pracę i pozbawiają kontaktu z samymi sobą, latanie w niektórych częściach świata jest już passé, a plastik przeniknął do naszego ekosystemu i wyraźnie nam szkodzi. Niektórzy w proteście sięgają po najstarsze telefony komórkowe, rezygnują z egzotycznych podróży, zamieniają plastikowe torebki na bawełniane, a plastik na metal lub szkło. Ile razy trzeba ich użyć, żeby to dało wymierny efekt i by rachunki ekologiczne wyszły na zero? Trudno doprawdy się w tym połapać.

Nie chcemy oddać zdobyczy nowoczesności, ale z coraz większym sentymentem oglądamy się do tyłu. Wycieczki w przeszłość niosą nadzieję na przyszłość. Przyroda umie wspaniale się odradzać, a rzeczy zrobione z naturalnych materiałów mogą trwać niemal wiecznie, a kiedy już dokonają żywota, po prostu znikają. Starzy rzemieślnicy mają wiedzę, której nie dostaniemy w szkole. W przyszłości nie będziemy działać jak historyczni stolarze, tkacze ani garncarze, ale możemy skorzystać z ich mądrości i doświadczenia, projektując rzeczy, które damy do wykonania robotom, fabrykom czy drukarkom 3D. Nie wymyślimy wiele, nie rozumiejąc materiału, który jest nieregularny, zmienny w zależności od sezonu i w ogóle kapryśny. By nauczyć czegokolwiek maszynę, opracować proces technologiczny i być innowacyjni, musimy sami wiele umieć. Jeżeli chcemy hodować opakowania i meble, musimy być trochę rolnikami na polu, a trochę biologami w laboratorium. Jeżeli chcemy pomagać ludziom z niepełnosprawnościami, trzeba rozumieć ludzkie ciało i duszę.

Przyszłość dizajnu to współpraca. Między projektantami i badaczami, naukowcami, humanistami, rzemieślnikami. To styk rękodzieła, technologii i nauki. To także odpowiedzialność, by projektować tak, by to, co zaprojektujemy, trwało długo, a użytkownicy nie mieli wcale ochoty zmienić tego na lepszy model. By woleli to naprawić, niż wyrzucić. A kiedy już wyrzucą, by mogli to zrobić w spokoju sumienia, bo nie powiększą globalnej góry śmieci.

Wielkie koncerny składają ważne deklaracje. Adidas chce zużyć cały plastik zalegający na dnie oceanów. Ikea do 2030 roku ma produkować wyłącznie z surowców wtórnych. Biorąc pod uwagę ich możliwości, brzmi to dumnie i całkiem prawdopodobnie. Jednak co się za tym kryje? Czy rzeczywiste zatroskanie losami świata, czy chęć skierowania konsumpcji w nowym, modnym kierunku cyrkularnego projektowania. Jeżeli jedno i drugie, to jakie są koszty, a jakie zyski i czy się równoważą?

Warto zrobić krok do tyłu, żeby lepiej zobaczyć.

 


fot. Dan Daneliuk

Tekst jest częścią cyklu O przyszłości towarzyszącemu numerowi 1/2019 pisma FORMY pt. Projektowanie jutra.

czytaj także: