Estetyka nas wyzwoli?

Mimo hybrydyczności naszej rzeczywistości i pogłębiającego się zrastania warstwy cyfrowej z materialną nadal jesteśmy otoczeni przez przedmioty i ciągle jeszcze jako projektanci bierzemy udział w ich powstawaniu. Młodzi adepci projektowania kuszeni są obietnicą olbrzymiego wpływu, jaki ich praca może mieć na zmianę jakości naszego otoczenia, przestrzeni prywatnej czy wspólnej. Tylko niektórych zachęciłaby wizja idącej za tym odpowiedzialności, problemu nadprodukcji, katastrofalnego stanu ekosystemów, rozbuchanej konsumpcji, więc bezpieczniej o nich nie wspominać. Edukację sprzedaje się jako produkt, konstruując „ofertę”, która ma prezentować jak najlepiej zalety bycia projektantem. Wad doświadczycie później… we własnym zakresie.

Uwikłanie dizajnerów w rynkowe relacje współpracy z firmami, których głównym celem jest maksymalizacja zysków, powoduje, że dotkną nas bezpośrednio konsekwencje nadchodzącego zwrotu w ekonomii. Niech jego barometrem będzie tegoroczna Nagroda Nobla przyznana Esther Duflo, Abhijit Banerjee i Michaelowi Kremerowi 1. Ci nobliści zwracają uwagę, że konieczny jest zwrot w stronę ekonomii empatycznej, proludzkiej. Takiej, której celem nie jest namnażanie kapitału, ale dystrybucja dóbr, a wartości inne niż pieniądz są uwzględniane na prawach równych kapitałowi. Przykład ten potwierdza tylko, że w obszarze kreowania faktycznej zmiany projektanci nie będą mieli wielkiego wpływu, a jeśli chcą mieć jakikolwiek, będą stali przed koniecznością pogłębiania wiedzy (zwłaszcza z takich zakresów, jak ekonomia właśnie, biotechnologia czy medycyna) i pracy w multidyscyplinarnych zespołach.

Czy istnieje zatem coś, co mogłoby być naszą wyłączną domeną i na co warto również postawić w procesie kształcenia młodych projektantów?

Tak. Estetyka.

Obiekty materialne są w moim przekonaniu zawsze odbiciem zainteresowań kultury. Zaryzykuję stwierdzenie, że standardem powinna być już kliniczna użytkowość przedmiotów wspierana strategią wpisania ich w zamknięty obieg materii i energii (a to, jak wspomniałam wyżej, zadanie dla multidyscyplinarnych zespołów). W kwestii estetyki projektanci nadal jednak mają, czy raczej mogą mieć, decydujące słowo. Nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniem Borisa Groysa2, że nastąpiło przesunięcie i projektowanie jest obecnie koordynowaniem procesów i kreowaniem pewnych stanów, a nie tworzeniem obiektów materialnych. To prawda, że – parafrazując Bretona – piękno jest teraz online, albo nie ma go wcale i że dzięki ekonomii współdzielenia, rozwojowi wiedzy i technologiom przyrostowym coraz liczniejsze grupy mogą rozwijać możliwości wytwórcze, ale projektanci są w tej kwestii uprzywilejowani. To my działamy na styku przemysłu i kultury, nauki i sztuki. To skala naszych decyzji może determinować rodzaje relacji, jakie nawiązuje się z przedmiotami. Demonizowany styling to według mnie kontrolowanie całościowego, wielozmysłowego wrażenia, jakie wywołuje przedmiot, a co za tym idzie, świadomość jego na nas oddziaływania.

 

Przypisy:

  1. Zob. nobelprize.org/prizes/economic-sciences/2019/press-release/ 
  2. Zob. Nerwowa drzemka. O poszerzaniu pola w projektowaniu | A Nervous Nap: On Expanding the Field in Design, red. S. Cichocki, B. Świątkowska, tł. Ł. Gałecki i in., Fundacja Bęc Zmiana, Warszawa 2009, str. 18.

 

korekta: Mariusz Sobczyński

czytaj także: