Dizajn powinien zmieniać obyczaje

Dizajn jest rozwiązywaniem problemów. Z tą szeroką definicją projektowania spotykamy się dość często, prawdopodobnie dlatego, że jest to definicja trafna i uniwersalna. Pasuje do różnych jego aspektów we wszystkich czasach.

Pomimo że podejście do dizajnu diametralnie się zmieniało na przestrzeni lat, co łatwo zauważyć, porównując projekty chociażby Bauhausu i Grupy Memphis, ogólna idea pozostawała przez cały czas taka sama. Również – albo nawet szczególnie – dziś, gdy jesteśmy świadkami częstych i dynamicznych zmian zachodzących praktycznie na każdym polu działalności człowieka, pojęcie projektowania ulega zmianie – rozszerzeniu. Pojawiają się nowe, wcześniej nieznane, czy też niewyszczególniane, dziedziny dizajnu, takie jak projektowanie interaktywne, projektowanie interfejsów, usług lub projektowanie dla sieci i dla środowiska. Nawet w tak skomplikowanej rzeczywistości, mając na względzie różne aspekty dizajnu i autonomiczne nastawienie poszczególnych twórców, jak i biorąc pod uwagę dziedzictwo poprzednich pokoleń, ogólna idea nie powinna się zmienić ani zatrzeć.

Patrząc i sięgając w przyszłość, należy wszakże pamiętać o przeszłości i czerpać z jej doświadczeń. To, co dziś nazywamy ikonami dizajnu, powstawało jako odpowiedź na konkretne potrzeby. Rozwiązywano trudności poprzez innowacyjność – wykorzystanie nowych technologii. Przykładem mogą być meble z rur stalowych – tanie w seryjnej produkcji. Powstały w latach międzywojennych, gdy zwrócono uwagę między innymi na potrzeby biednych robotników.

Nietrudno wysnuć stąd wniosek, że projektowanie teraz i w przyszłości powinno opierać się na tej samej, przytoczonej w pierwszym zdaniu tego tekstu definicji. Czy jednak faktycznie tak się dzieje? Sieć pełna jest rozważań na temat dizajnu przyszłości. Można jednak odnieść wrażenie, że zamiast na celu projektowania, zdecydowana większość wypowiadających skupia się na środkach. Co rusz można natrafić na artykuły o dizajnie responsywnym, minimalizmie, nowych technologiach dających większe możliwości. Jak jednak mówić o rozwiązywaniu problemów, nie wspominając jednocześnie i nie rozpatrując ich samych?

Problemy diagnozowane teraz to wyzwanie, z którym będzie się musiał zmierzyć dizajn przyszłości. Z ich analizy może nie daje się wywnioskować, jaki będzie, ale na pewno, jaki powinien być. Katastrofa klimatyczna i jej skutki, stałe bezrobocie, brak mieszkań, bieda, niedożywienie czy niedostatki w edukacji są absolutnymi priorytetami, wokół których powinny się koncentrować działania projektantów i ogólny dyskurs na temat dizajnu. Obecne społeczeństwo zdaje się nie dostrzegać tych palących dolegliwości współczesnego świata. Brakuje woli, albo też uzmysłowienia sobie skali problemów. W takiej sytuacji potrzebny jest ktoś, kto przejmie inicjatywę. Nie ma co liczyć na masy ludzkie, wielkie koncerny, polityków, mimo że są to podmioty o największej sile sprawczej, które teoretycznie powinny być inicjatorami pozytywnych przemian. Potrzebni są ludzie z ideą, kreatywni, niebojący się stawianych przed nimi wyzwań. Kimś takim są chyba osoby, które z definicji zajmują się rozwiązywaniem problemów – projektanci.

Biorąc pod uwagę powyższe, wydaje się też, że tradycyjny podział dizajnu na dwie kategorie: 2D i 3D, płaszczyzna i przestrzeń, zupełnie się zdezaktualizował i wydaje się aż śmiesznie anachroniczny. Nie dlatego, że – jak mówią niektórzy – w obecnym projektowaniu te dwie dziedziny zbyt często się zazębiają i przenikają, ale dlatego, że utrzymując ten podział, nie jesteśmy w stanie sprostać współczesnym wyzwaniom. Zachodnie szkoły dizajnu zorientowały się już, w czym rzecz, wprowadzając nowe kategorie, na przykład design for people, design for planet, design for play. Zmiana podejścia jest konieczna szczególnie w obliczu rosnącego konsumpcjonizmu i idącej za nim nadprodukcji przedmiotów. Przestrzeń jako punkt wyjścia projektowania brzmi teraz zupełnie absurdalnie, choć jeszcze 60 lat temu, przy wszechobecnych powojennych brakach, miała pełne uzasadnienie. Nie mam tu na myśli, rzecz jasna, rezygnacji z projektowania produktu, ale konieczność zmiany podejścia do problemów. Chodzi o to by, zgodnie ze współczesnym podziałem, nie szukać ich w kategorii 2D lub 3D, ale by być otwartym na wszystkie możliwe rozwiązania. Z anachronicznego podziału wynika bowiem przeświadczenie niektórych, że wszystko już zostało zaprojektowane. Jest to oczywistą nieprawdą, gdyż jeszcze nie wszystkie problemy zostały przecież rozwiązane. Inne podejście polega na tym, że szukając rozwiązania dla zadanego problemu, nie ograniczamy się do produktu lub do komunikatu wizualnego, ale szukamy tego, co przyniesie najlepszy rezultat. Daje się w tym być może dostrzec pewną dozę myślenia modernistycznego, głoszącego, że istnieje tylko jedno najtrafniejsze rozwiązanie.

Wszystko to brzmieć może górnolotnie i idealistycznie, ale być może na tym powinien przede wszystkim oprzeć się dizajn przyszłości? W czasach, gdy znaczna część doraźnych problemów została wyeliminowana, nadchodzi w końcu moment, by skupić się przede wszystkim na rzeczach wielkich i sięgać po niemożliwe. Czas zająć się tym, co najważniejsze, a do czego innym brakuje zapału. Potrzeba osób, których nie zrazi to, że są jedynymi zaangażowanymi pośród milionów. Mowa tu o palących potrzebach globalnych. Takie podejście ma wiele wspólnego z utopią, ale to właśnie utopie były od wieków motorem napędowym rozwoju. Wizjonerzy wysuwali pomysły, których realizacja stawała się możliwa dopiero po dziesięcioleciach. Technologię zostawić należy inżynierom, a samemu zająć się przede wszystkim wizją.

Dizajn przyszłości to więc projektowanie, przed którym stoi wiele wyzwań. Ściślej rzecz ujmując, stoją one nie przed dizajnem, a przed projektantami. Pierwszym z nich jest zmiana podejścia do samego dizajnu – rezygnacja z kategorii płaszczyzny i przestrzeni na rzecz kategorii bardziej odpowiadających współczesności i przyszłości (prawdopodobnie). Za tym powinny iść nowe metody projektowania – skupienie się przede wszystkim na problemie, a nie na formie, jaką przyjmuje końcowy rezultat pracy.

Drugim wyzwaniem, zdecydowanie poważniejszym, są kwestie związane ze współczesnością, a wymagające natychmiastowych zdecydowanych działań. Chodzi przede wszystkim o sprawy środowiska i szeroko pojętej ekologii, szczególnie w obliczu najnowszych doniesień dotyczących katastrofy ekologicznej i niesionych przez nią zagrożeń. Nie mniej intensywne powinny być działania związane z troską o najbardziej potrzebujących. W świetle tych problemów na dalszy plan zejść powinny między innymi estetyka przedmiotów codziennego użytku, czyli to, z czym najpowszechniej kojarzone jest projektowanie. Można chyba nawet zaryzykować stwierdzenie, że mając świadomość problemów współczesności i ich skali, wręcz nieetyczne byłoby ignorowanie ich.

Są tacy, którzy takie stanowisko skwitują politowaniem i rzucą znanym komunałem, że dizajn świata nie zbawi. Faktycznie, pewnie nie zbawi, ale może z pewnością przyczynić się do poprawy jego losu. Nie czas na sianie defetyzmu. Należy wziąć sprawy w swoje ręce, póki jest na to czas, wierząc w powodzenie swojej dziejowej misji, nie bojąc się przy tym idealizmu i interdyscyplinarności. Być może to właśnie idea, a nie gotowy produkt uratuje świat. Dizajn przyszłości powinien być czymś aktywizującym i prowadzącym do zmiany obyczajów.


fot. Helena Maciukiewicz

Tekst jest częścią cyklu O przyszłości towarzyszącemu numerowi 1/2019 pisma FORMY pt. Projektowanie jutra.

czytaj także: