„Istnieją co prawda dziedziny działalności bardziej szkodliwe niż wzornictwo przemysłowe, ale jest ich bardzo niewiele. […] Najbardziej blagierską profesją jest projektowanie reklam, czyli namawianie ludzi do zakupu niepotrzebnych rzeczy za pieniądze, których nie mają, by zaimponować ludziom, których to nie obchodzi” – napisał Victor Papanek w przedmowie do swojej książki Dizajn dla realnego świata1. Zdania te zostały napisane ponad pół wieku temu (sic!). Trudno mi sobie wyobrazić reakcję ich autora na którąś ze współczesnych branżowych imprez z dizajnem w nazwie. Projektowanie nadal nie ratuje świata, a właśnie na tym powinno się skupiać ze względu na zmiany klimatyczne czy kurczące się zasoby. Być może naiwnością dorównuję autorowi powyższego cytatu, ale głęboko wierzę, że projektanci coraz częściej będą działać w imię rozwiązywania realnych problemów, a nie tylko dekorować otoczenie poprzez tworzenie kolejnych nowych przedmiotów.
Powiewem świeżości są liczne wystawy prezentujące prace dyplomowe studentów uczelni wyższych. Organizatorzy często promują projekty niosące wartość użytkową, a nie tylko estetyczne wytwory ludzkiej wyobraźni. W artykule na temat jednej z takich prezentacji przeczytałem, że „dzisiejsze śmieci to wczorajszy design”, a ja chciałbym parafrazować to stwierdzenie, pisząc, że „dzisiejsze śmieci to jutrzejszy design”. Jedna ze zmian, jakie mogą zajść w nadchodzących dekadach, powinna dotyczyć sposobu traktowania śmieci: nie jako odpadów, ale jako surowca, którego stale przybywa i którym trzeba umiejętnie zarządzać. Nie ma bowiem nic złego w plastiku. Problem w tym, że zdecydowana jego większość nie jest przetwarzana. Potrzebne są jednak rozwiązania systemowe i inteligentne, dalekie od tworzenia z butelek lampek, bo to ani estetyczne, ani efektywne.
Jest nadzieja, że odpadów będzie mniej. W końcu nie musimy wszyscy mieć wszystkiego. Rosnąca popularność sąsiedzkich wyprzedaży garażowych, portali wymiany przedmiotów czy publicznych rowerów miejskich jest najlepszym dowodem na stale rozwijającą się gospodarkę współdzielenia. Na naszych oczach dokonuje się transformacja kultury materialnej w postmaterialną, w której coraz większe znaczenie odgrywają doznania, doświadczenia, usługi i produkty przybierające postać niematerialną. James Wallman, autor książki Rzeczozmęczenie nazywa tę kulturę eksperientalistyczną. Coraz więcej projektantów będzie się zajmować tym, co nienamacalne i trudne do zmaterializowania, zjawiskami zachodzącymi na styku przedmiot – usługa – użytkownik. Są już dostępne kierunki studiów kształcące w zakresie projektowania usług, czyli skupiające się właśnie na rozpoznawaniu problemów i szukaniu ich rozwiązań.
Bez wątpienia na przestrzeni najbliższych lat nastąpi zdecydowany rozwój technologii wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistość. Stary kontynent, jako ten bardziej przywiązany do tradycji, w tej dziedzinie pozostaje na razie daleko w tyle za Ameryką czy Azją. Mimo wszystko to tylko kwestia czasu, aż będziemy korzystać z tego typu narzędzi wspomagających e-handel czy proces projektowy, tworząc obiekty wirtualne w czasie rzeczywistym i wizualizując je w znanym nam środowisku. Jedno z lepszych tego typu rozwiązań powstało już kilka lat temu w Polsce, ale – jak wspomniałem wyżej – większe niż u nas zainteresowanie zyskało za oceanem.
Przyszły użytkownik eksperientalista, którego – świadomie lub nie – uczymy, że wszystko jest dostępne tu i teraz, okaże się dla nas trudny do przewidzenia. Jeden z uczestników spotkaniu, na którym zaproponowano mi napisanie tego tekstu, przytoczył sytuację z prac nad projektem czajnika dla przedstawicieli pokolenia Z. Kiedy grupę docelową spytano, jaki powinien być to przedmiot, usłyszano że oni nie chcą czajnika, oni chcą gorącej wody!
Przypisy
- V. Papanek, Dizajn dla realnego świata. Środowisko człowieka i zmiana społeczna, przeł. J. Holzman, Recto Verso, Łódź 2012, s. 9.
—
fot. Łukasz Gawroński
Tekst jest częścią cyklu O przyszłości towarzyszącemu numerowi 1/2019 pisma FORMY pt. Projektowanie jutra.