Craftspeople – etnograficzna podróż przez Wietnam

„Szczęśliwy zbieg okoliczności” zdecydował o destynacji naukowej ekspedycji trójki wykładowców Wydziału Form Przemysłowych krakowskiej ASP: Andrzeja Śmiałka z Pracowni Projektowania Rynkowego  oraz Anny Szwai i Ewy Protasiewicz z Pracowni Projektowania Alternatywnego . Przypadkowa rozmowa dwójki znajomych — Andrzeja i pracującej w Wietnamie dla globalnej marki związanej z wyposażeniem wnętrz Ewy Brylski, poprzedziła spotkanie w powiększonym o „Alternatywki” gronie, gdzie po wymianie doświadczeń i prezentacji obszarów projektowych poczynań, lawiny pomysłów na wspólne działanie spadały jedna za drugą. Zrodziła się wizja nawiązania kooperacji między uczelnią i lokalnymi wytwórcami pracującymi w duchu tego, co w Europie dumnie nazywamy zrównoważonym rozwojem, a w Azji bywa jeszcze naturalnym odruchem. W grudniowy wieczór wspólnie zdecydowano, że wyjazd akademickich wysłanników do Wietnamu w celu zbadania gruntu, musi odbyć się w porze suchej nadchodzącego roku. Po ustaleniu szczegółów po obu stronach globu, padło na kwiecień 2024.

W tym artykule prezentujemy odwiedzone miejsca i kilka ilustrujących je zdjęć, jakie podróżnikom udało się zarejestrować dzięki, być może nieco ograniczonym, ale jednak usprawniającym funkcjonowanie w tropikalnym klimacie, możliwościom fotografii mobilnej, przy pomocy obiektywów smartfonów. Zbiór zdjęć, to nie tylko swobodny reportaż prezentujący kolejne zdobyte na mapie Wietnamu miejsca, lecz przede wszystkim opowieść o ludziach związanych z rzemiosłem.

Niezwykła przygoda zawdzięcza swój początek panu Le, który zjawił się niczym rycerz na białym koniu, uwalniając naszych naukowców spod gruzów planów, jakie jeszcze przed wylotem misternie ułożyli, a które runęły jak domek z kart powalony podmuchem niepomyślnych wiatrów, niepozwalających wetknąć ciekawskich nosów do fabryk w delcie Mekongu. Nic to jednak, bo pan Le Ba Ngoc, zwany pieszczotliwie przez swych nowo-poznanych przyjaciół z Polski Leszkiem, to postać niezwykła, stojącą na czele Stowarzyszenia Eksporterów Rękodzieła Wietnamskiego VIETCRAFT  — organizacji zrzeszającej rękodzielników z całego kraju, dającej im możliwość rozwoju m.in. poprzez otwarcie na międzynarodową wymianę dóbr i usług.

Dzięki szerokiej sieci kontaktów panu Le błyskawicznie udało się opracować agendę, według której Andrzej, Ania, i obie Ewy poruszali się przez kolejne dni. Z wielką otwartością przyjęto ich w zakładzie ceramicznym znajdującym się na obrzeżach Sajgonu. Później badacze ruszyli w kierunku obfitującej w bujną roślinność, będącą jednocześnie odnawialnym źródłem plecionkarskich surowców, północy. Tam trafili pod dachy zarówno sporych, zatrudniających wielu pracowników manufaktur, jak i na podwórka domostw, w których wyplatanie koszy i innych przedmiotów codziennego użytku było częścią wielopokoleniowej tradycji. Odwiedzili wioskę parającą się wytwarzaniem jedwabnych tkanin od ok. 1000 lat. Zajrzeli do niewielkiego zakładu produkującego biżuterię z bawolich rogów i na pole uprawy trawy morskiej, która wcale w morzu nie rośnie.

Bez względu na skalę i rodzaj rzemiosła z jakim się stykali najbardziej zadziwiała ich życzliwość wytwórców natychmiast gotowych podzielić się zbieranymi przez lata doświadczeniami i umiejętnościami. To spostrzeżenie utwierdziło ich w pewności, że mgliste marzenia o współpracy studentów Wydziału Form Przemysłowych z najwyższej klasy wietnamskimi rękodzielnikami jest realne i być może doprowadzi do odkrywczych rozwiązań, jakie, dzięki wykorzystaniu naturalnych materiałów, mogłyby przyczynić się do znacznego ograniczania destrukcyjnej ingerencji człowieka w środowisko.

1. Bicera – przeszłość i teraźniejszość w ceramice 

Bicera to mała manufaktura. Istnieje od 2021 roku, ale swoje wzornicze korzenie wywodzi z tradycji Bien Hoa. Dlatego jej założyciele mówią, że przybliżają przeszłość do teraźniejszości.

Rozwój stylu Bien Hoa nastąpił, gdy rzemieślnicy z Sajgonu opuścili szybko urbanizujące się miasto, po czym dotarli do wioski Bien Hoa, znanej z wyrobów ceramicznych od końca XVII wieku. Tam właśnie w 1903 roku powstała pierwsza we francuskich Indochinach szkoła ceramiczna, znana jako Szkoła Sztuki Rdzennej Bien Hoa (wcześniej Szkoła Zawodowa Bien Hoa, która dziś funkcjonuje jako Szkoła Sztuk Pięknych i Dekoracyjnych Dong Nai). W 1923 roku kierownikami Szkoły zostało małżeństwo francuskich ceramików. Marietta i Robert Balick przyczynili się do modyfikacji stylu i techniki emaliowania powstających w Szkole wyrobów. Zastosowane przez nich zielono-miedziane szkliwo (vert de Bien Hoa), które przedmioty codziennego użytku zmieniło w prawdziwe dzieła sztuki użytkowej, powstało z popiołu słomianego, popiołu drzewnego, popiołu z łusek ryżowych, odłamków szkła oraz surowców dostępnych lokalnie: rdzy miedzianej, piasków Danang i laterytu.

Obiekty ceramiczne z Bicery – klasyczne wazony, figury, naczynia, ale także ceramiczne siedziska czy stoliki – wykonywane są w technice odlewania z gipsowych form, a ich wzornictwo osadzone jest w charakterystycznej dla regionu stylistyce. Tradycyjna jest również technika zdobienia. Motywy figuratywne, najczęściej floralne, graweruje się rylcem w glinianej, niewypalonej skorupie, a następnie, po wypaleniu na biskwit, na poszczególne partie obrazu nanosi się kolorowe szkliwa.

2. Ha Linh — duża firma, duże możliwości 

Ha Linh to fabryka specjalizująca się w produkcji wyrobów rękodzielniczych z naturalnych materiałów na dużą skalę. Firma działa od dwudziestu lat, zdążyła więc wypracować własny system produkcji i zarządzania nią, a to na pewno pomaga w znajdywaniu nowych rynków zbytu. Dziś Ha Linh eksportuje swoje precyzyjnie wykonane wyroby m.in. do USA, Kanady, Europy, Japonii, Australii, Nowej Zelandii, a jej właściciel jest dumny z tego, że w całym procesie produkcyjnym używa się wyłącznie surowców naturalnych, dostępnych lokalnie, łatwych w uprawie, a przede wszystkim odnawialnych, takich jak trawa morska, hiacynt wodny, rattan. Misją Ha Linh jest troska o podtrzymanie tradycji plecionkarskich oraz tworzenie miejsc pracy dla okolicznych rzemieślników.

3. Van Tinh – rodzinna manufaktura od pięciu pokoleń 

Rodzina Van Tinh od pokoleń zajmuje się wyplataniem przeróżnych przedmiotów i wyrafinowanych artefaktów z rattanu i bambusa. Ojciec obecnego właściciela, Nguyen Van Tinh, zasłynął w całym kraju wyplecionym z tych właśnie materiałów portretem Ho Chi Minha. Jego dzisiejsi spadkobiercy i zarazem kontynuatorzy tradycji zdobywają medale i nagrody w konkursach branżowych. Pracują także dla klientów prywatnych z całego świata. W ich warsztacie można między innymi zobaczyć czterometrowe wazy, których wykonanie zajęło kilka lat. Podobno to właśnie zamówienie należało do „tych najlepszych”.

4. Pan Kapelusznik – czterysta lat tradycji plecionkarskiej

Phu Vinh to od niepamiętnych czasów centrum wyrobów wyplatanych z bambusa i z rattanu. Klientami manufaktury należącej od kilku pokoleń do rodziny Hanhów byli między innymi wietnamski król Bảo Đại i, parędziesiąt lat później, szwedzka księżniczka Wiktoria Bernadotte. Ten pierwszy u ojca obecnego właściciela zaopatrywał się w łóżka i wachlarze, księżniczka wybrała natomiast rattanową torebkę, której cena mogła wynosić nawet kilka tysięcy dolarów.

Dziś rodzina Hoana Van Hanha eksperymentuje nie tylko z akcesoriami modowymi, ale także z biżuterią oraz z meblami, czego przykładem może być stolik wsparty na konstrukcji tworzącej wielowymiarowy efekt 3D. W 2023 roku pan Van Hanh otrzymał za niego pierwszą nagrodę w konkursie Festiwalu Zachowania i Rozwoju Wietnamskich Wiosek Rzemieślniczych.

5. Van Phuc Silk Village – najstarsza wioska jedwabiu w Wietnamie 

Jedwab z Van Phuc, bogato zdobiony motywami zaczerpniętymi z wierzeń religijnych oraz symboliki świata fauny i flory ceniony był od wieków przez lokalne elity i arystokrację w całej Azji Południowo-Wschodniej. W 1931 roku król Bảo Đại zdecydował się wysłać jego próbki na targi w Marsylii. Intuicja króla nie zawiodła. Francuzi pokochali jedwab z Van Phuc i uznali, że spośród wszystkich innych zaprezentowanych jedwabiów tkanych w Indochinach, ten właśnie jest najlepszy.

Manufaktura dostępna dla zwiedzających ma dziś charakter muzealny. Głośne maszyny tkackie, pamiętające zapewne dawne, kolonialne czasy, wciąż działają. Tak jak kołowrotek, który nawija lepką, delikatną, ale zarazem mocną nić z kokonów jedwabników, zażywających w owej chwili kąpieli. Niestety swej ostatniej, bo to kąpiel we wrzątku. Mimo to, strojom i akcesoriom dostępnym w lokalnym sklepiku nie sposób się oprzeć.

Co roku w listopadzie odbywa się tam Tydzień kultury Van Phuc Silk Village.  

6. Buffalo horn

Zakład Pana Pham Xuan Cuonga działa od 1995 roku. W swojej ofercie ma obiekty wykonane z bawolich rogów, takie jak osłonki na świeczki, sztućce, biżuterię czy misternie wykonane oprawy do piór i długopisów. Sam materiał, charakteryzuje się lekką przezroczystością i ma barwy od bieli przez ugry, brązy, aż do czerni. Obróbka polega na przekrawaniu materiału, wycinaniu odpowiednich kształtów i szlifowaniu elementów, aby uzyskać połysk.

7. VAS – trawa morska i nie tylko 

W showroomie firmy Wietnanh Sedge Production uwagę przykuwa niemal każdy z setek, jeśli nie tysięcy produktów ułożonych na niekończących się półkach i regałach. To wyroby rękodzielnicze z trawy morskiej, turzycy, rattanu, hiacyntu wodnego i z bambusa, a ilość dostępnych wzorów przyprawia o zawrót głowy i mimowolnie nasuwa pytanie o sens tworzenia następnych.

Kreatywność właściciela wydaje się równie duża co możliwości produkcyjne firmy oparte o naturalny proces pozyskiwania surowców, czyli ich uprawę, zbiór w określonej porze roku, a następnie odpowiednie przygotowanie do produkcji. To dlatego wzdłuż drogi dojazdowej do fabryki zalegają omijane przez kierowców skręcone powrozy. Tak właśnie schną przez kilka tygodni.

Firma Wietnanh Sedge Production eksportuje swoje wyroby do Japonii, USA, Francji, Niemiec, Austrii, Australii i Czech, a na jej stronie internetowej można przeczytać, że współpracuje z dziesięcioma tysiącami podwykonawców! 

8. Wioska Ngoc Dong – rattanowe meble 

Wioska Ngoc Dong słynie z rattanowego rzemiosła, które mieszkańcy kultywują od ponad stu lat. Rattan czyli rotang, to palma pnąca rosnąca w lasach tropikalnych. Kłącza tej rośliny pokryte są kolcami, dlatego mają naturalną tendencję do czepiania się drzew i symbiotycznego wzrastania z nimi. Roślina ta jest trudna do zbierania, a jej niezrównoważona eksploatacja prowadzi w niektórych krajach do degradacji lasów. W Ngoc Dong degradacji jednak nie widać, za to na podwórku fabryki zalegają ułożone w stosy ratanowe „pręty”. Powstaną z nich meble w stylu thonetowskim, wykonane przy pomocy prostych narzędzi do gięcia i zmiękczania rattanu na gorąco, takie jak stół i krzesła, które przeszło pół wieku temu otrzymał w prezencie Wujek Ho Chi Minh.

9. Lacqueware — trudne piękno wietnamskiej laki 

Przedsiębiorstwo Traditional Lacquer działa od 1995 roku, ale tak naprawdę ta działalność jest kontynuacją rodzinnej manufaktury, która wytwarzała przedmioty z laki przez ponad sto pięćdziesiąt lat. Dziś fabryka zajmuje się produkcją przedmiotów użytkowych z bambusa, drewna, ceramiki, ale też z płyt pilśniowych pokrywanych laką i inkrustowanych fragmentami macicy perłowej pozyskiwanej z muszli. Ten konglomerat materiałów w końcowej fazie produkcji malowany jest natryskowo błyszczącym lakierem. O zrównoważeniu i ekologii raczej więc w tym przypadku mówić nie można. Laka znika gdzieś w iryzującej masie perłowej, pod grubą warstwą sztucznego lakieru. Niestety, ani śladu skandynawskiej prostoty…

10. Bát Tràng – ceramiczna wioska, wszystko na sprzedaż

Nad rzeką Hong leży wioska Bát Tràng, w której od siedmiuset lat tworzy się wyroby ceramiczne. Cały jej obszar zajmują pracownie, przedsiębiorstwa i sklepy, a właściwie hurtownie z ich wytworami, w których w naczynia i inne produkty ceramiczne zaopatruje się cały Wietnam. Zwiedzanie powinno się zacząć od prywatnego muzeum założonego przez lokalnego rzemieślnika, pana Vũ Thắnga. Będzie to ciekawe, pod warunkiem jednak, że nie natrafi się na rozkrzyczaną wycieczkę wietnamskich przedszkolaków…

Na koniec, pocztówki z Wietnamu.

czytaj także: