3 Polski design w obliczu zmiany paradygmatu
Pierwsze dekady XXI wieku przyniosły świadomość postantropoceniczną, postulującą konstruowanie przekonania o konieczności wpisania życia ludzkiego w szerszy kontekst, zakładający dbałość o wymierające gatunki przyrodnicze. Zwiastuny nowej postawy można odnaleźć między innymi w zleceniach realizowanych ostatnio przez Maję Ganszyniec.
W dotychczasowej historii i krytyce designu uchwycić można wiele momentów, które uznawano za kluczowe dla sformułowania podstaw teoretycznych, wytyczających kierunki działań projektowych. Za jeden z najważniejszych takich momentów uznaje się zazwyczaj kontrowersję pomiędzy modernizmem i postmodernizmem. Jeszcze nawet dzisiaj nie brakuje zwolenników poglądu, jakoby w czasach współczesnych zaznaczały się tendencje świadczące o powrocie do idei modernistycznych, ujmowanych pod nazwą „neomodernizm”. Coraz wyraźniej jednak wyłania się świadomość całkowitej zmiany paradygmatu, w której obliczu pojęcia formułowane w toku dyskusji pomiędzy teoretykami modernizmu i postmodernizmu w ogóle utracą ważność. W opublikowanym w marcu 2021 roku na łamach transcript-open.de artykule zatytułowanym Kriterien für gutes Design, die den Schaden maximieren (Kryteria dobrego designu, który maksymalizuje szkody), podważającym przydatność ustanowionych przez zwolenników funkcjonalizmu (lub czcicieli funkcjonalności) zasad tak zwanego dobrego designu, Mara Recklies dokonuje dogłębnego przewartościowania wielu istotnych niegdyś założeń, wskazując na ich ugruntowanie w strukturach determinowanych ideami właściwymi czasom kolonializmu (między innymi chęć ustanowienia jedynych zasadnych formuł estetycznych prezentowana jest jako wywodzące się z filozofii Immanuela Kanta dążenie do uwypuklenia wyższości dobrego gustu „człowieka białego” nad bezguściem nieoświeconych prymitywów). Recklies przywołuje poglądy szwedzkiego krytyka Kjetila Fallena, który wszelkie izmy współczesnego designu, propagowane często jako racjonalnie uzasadnione teorie, uznaje za zawoalowane ideologie. Autorka podpiera się także stwierdzeniami publikującego w końcu lat 80. XX wieku historyka designu Johna A. Walkera, stawiającego tezę, że projektowanie zgodne z rygorami wysokiej funkcjonalności służy ustanowieniu dyktatu władzy rozwijającej technologie wojenne, która wykształca w ten sposób antydemokratyczne instrumenty ucisku i kontroli społecznej. Mara Recklies przytacza wreszcie argumenty przemawiające za tym, że uprawiane obecnie historia i krytyka designu posługują się frazesami wykreowanymi przez marketingowców odpowiedzialnych za lansowanie produktów i przez to wzmacnia dyskurs, którego podstawowym celem jest wykształcenie zachowań i praktyk przynoszących dochody producentom towarów i usług. W efekcie „dobry design” z jego rzekomo racjonalnymi kryteriami przyczynił się do katastrofy ekologicznej, której skutki są obecnie odczuwane pod każdą szerokością geograficzną, między innymi w postaci niebotycznej ilości plastikowych odpadów, które nie poddają się recyklingowi. Na koniec autorka odnosi się także do szkodliwości koncepcji human centered design, która często kamuflowała spełnianie potrzeb wąskiej grupy uprzywilejowanych beneficjentów i pod pozorem służenia całej ludzkości ukrywała prawdziwy cel: przynoszenie maksymalnych profitów przedsiębiorcom działającym zgodnie z regułami kapitalistycznego rynku. Z perspektywy przytoczonej przez Recklies argumentacji modernistyczna w swej genezie koncepcja „dobrego designu” nie jest się w stanie utrzymać w rzeczywistości posthumanistycznej, ustanawiającej nowe relacje pomiędzy naturą i kulturą, tym, co ludzkie i nieludzkie, pomiędzy zwierzętami i maszynami, w obliczu decentralizacji miejsca człowieka, podyktowanej nowoczesnym podejściem do przyrody i technologii (między innymi w kontekście akceptacji bytów androidalnych i wzrastającej roli sztucznej inteligencji oraz przenoszenia wielu form aktywności społecznej z przyrodniczego uniwersum do zdigitalizowanego metawersum). 1
Wprawdzie nie brakuje dzisiaj w Polsce sceptyków kwestionujących proponowany przez naukowców opis rzeczywistości za pomocą takich pojęć jak postantropocen, którzy nie wierzą w możliwość wyrugowania człowieka jako podmiotu z jego pozycji centralnej, jednak sytuacja ta jest porównywana do – stosunkowo nieodległych – czasów, w których nie dopuszczano możliwości traktowania kobiet lub osób ciemnoskórych jako podmiotów prawnie równych białemu mężczyźnie. Gdy w 1974 roku Christopher Stone, profesor University of Southern California, opublikował swój słynny esej Should Trees Have Standing? Toward Legal Rights for Natural Objects, jego pomysł nadania praw elementom przyrody, umożliwiających obronę ich jestestwa w sądzie, odbierano jako ideę rodem z powieści science fiction. Próbowano obalić jego argumentację twierdzeniem, że drzewa lub rzeki nie są osobami i nie przysługuje im obrona praw w sądzie, tymczasem wytrawni prawnicy łatwo odrzucili tę tezę kontrargumentem, że firma także nie jest osobą, jednak może występować w procesach prawnych, gdyż przyznaje się jej reprezentantów. 2
Oczywiście, nadanie przyrodzie praw do obrony w sądzie wymaga zmian systemowych, jednak sceptyków postantropocenicznych należałoby poinformować o tym, że one już zachodzą. Krajem pionierskim w zakresie nadania praw przyrodzie był Ekwador, który w 2008 roku przyjął nową konstytucję, zawierającą regulację na temat „budowania nowego sposobu koegzystencji obywateli w różnorodności i harmonii z przyrodą”. Znalazł się w niej rozdział gwarantujący przyrodzie prawo do respektowania jej egzystencji oraz utrzymywania i regeneracji jej życiowego cyklu. Każdej osobie dano możliwość występowania w obronie przyrody, gdyby jej naturalne procesy były zagrożone. Polityka Ekwadoru oparta została na tradycyjnej zasadzie, określanej w języku tubylców jako „sumak kawsay”, oznaczającej życie w harmonii między ludźmi w otoczeniu przyrody, która „nas rodzi, żywi i ubiera i która ma własne życie, własne wartości, wyższe niż ludzkie” 3. W 2010 roku ustawy gwarantujące prawa Matki Ziemi przyjęto w Boliwii. Od 2011 roku o prawa przyrody zaczęło się upominać w swoich rezolucjach Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych, a za swoisty efekt oddziaływania tych idei uznać można wprowadzenie w Unii Europejskiej w 2024 roku przepisu domagającego się implementacji nowego designu butelek plastikowych, gwarantującego stałe połączenie pojemników z nakrętkami (rozwiązania zaproponowane obecnie są połowiczne i umożliwiają stosunkowo łatwą separację nakrętki od butelki, co wynika z polityki producentów idących na ustępstwa wobec oporu klientów). 4
Dowodem na uwzględnianie przesłania związanego ze świadomością postantropoceniczną w praktykach projektowych w Polsce może być tegoroczna mapa trendów zaproponowana przez powołany przez Natalię Hatalską instytut prognozujący Infuture, zajmujący się przewidywaniem i badaniem trendów w relacjach na styku rynek – marka – technologia – konsument. Mapa ta prezentowana jest jako narzędzie, które ma pomagać firmom i przedsiębiorcom w zbudowaniu „strategii zapewniającej długoterminowy sukces”. Koncepcja postantropocenu uznana została przez Infuture Institute za ważny element trendu, który kształtuje się obecnie „na głębszym poziomie – prawnym oraz społecznym i ma daleko idące konsekwencje ekonomiczne” 5. 6
W pewnych aspektach założenia postantropocenu są zbieżne z lansowaną od lat 80. XX wieku ideą zrównoważonego rozwoju, jednak do tej pory kwestia działań na rzecz ochrony praw przyrody była traktowana deklaratywnie, tymczasem trzeba się poważnie liczyć z tym, że zanieczyszczanie środowiska objęte zostanie znacznie poważniejszymi restrykcjami prawnymi już w niedalekiej przyszłości, a to odbije się szerokim echem w świecie projektowania produktów oraz usług. Za projekt antycypujący te zmiany uznać można wyprodukowane przez firmę Profim krzesło konferencyjne Normo 500H, zaprojektowane przez Maję Ganszyniec, designerkę pochodzącą z Tarnowskich Gór na Górnym Śląsku. Jego nazwa odnosi się do wprowadzenia nowych norm masowej produkcji, związanych ze zwrotem w stronę gospodarki cyrkularnej. Tapicerowane oparcie i siedzisko tego krzesła wykonano bez użycia metalowych zszywek, a jako materiał wykorzystano polipropylen w 100% pochodzący z recyklingu. Gdy cykl życia wyrobu się zakończy, można go będzie rozłożyć, rozdzielając poszczególne materiały w celu poddania ich recyklingowi. Jak wynika z danych firmy Profim, przy produkcji Normo wytworzono 28 kg dwutlenku węgla, co miałoby odpowiadać przejechaniu 200 km samochodem. Nie użyto kleju, a stelaż pomalowano metaliczną farbą, która zastąpiła szkodliwy chrom. Wszystkie te innowacje wprowadzono nie tyle dlatego, że wymagają tego funkcjonujące obecnie przepisy, lecz raczej z uwagi na oczekiwania świadomego użytkownika, który kieruje się zasadami postrzeganymi w świecie zachodnim jako czynniki kształtujące „dobrostan” – w gruncie rzeczy bardzo zbliżonymi do filozofii określanej w Ekwadorze mianem sumak kawsay. 7
Wydaje się, że podobne przesłanie przyświeca współczesnym propagatorom japońskiej techniki kintsugi, która polega na naprawianiu stłuczonych naczyń laką z metalami szlachetnymi. Swoisty renesans tej techniki w krajach dalekowschodnich wiąże się z przekonaniem, że należy stanowczo powrócić do idei naprawiania uszkodzonych przedmiotów, by zmniejszyć ilość produkowanych śmieci.
W kontekście popularności tej metody warto wspomnieć, że krakowska projektantka Anna Szwaja zwróciła uwagę na słowiańską technikę naprawiania naczyń poprzez drutowanie. W celu pogłębienia wiedzy na temat druciarstwa, które znane jest w Europie Środkowo-Wschodniej co najmniej od początku XVIII wieku, a utrzymało się jako rzemiosło nawet do pierwszej połowy XX wieku, Szwaja odbyła podróż studyjną do słowackiej Żyliny, gdzie do dzisiaj prowadzi się działania na rzecz zachowania wiedzy o tej technice. Efektem jej badań jest seria form ceramicznych wykorzystujących sploty druciarskie. Prace projektowe w tym zakresie są wciąż jeszcze w fazie eksperymentalnej, jednak nie jest wykluczone, że obrana przez projektantkę droga doprowadzi do popularyzacji produktu o wydłużonej żywotności, który wpisze się w program postulowany przez zwolenników koncepcji zrównoważonego rozwoju.
Charakterystyczna dla mentalności postantropocenicznej akceptacja niedoskonałości przedmiotów oraz chęć naprawiania rzeczy uszkodzonych lub zepsutych znalazła odzwierciedlenie w przybierającym na znaczeniu nurcie projektowym nawiązującym do japońskiej filozofii wabi sabi. Jego estetyka opiera się na preferowaniu unikatowych, nierzadko rzemieślniczych rozwiązań, wyrażających przemijalność, niedoskonałość oraz niekompletność – jako cechy charakterystyczne dla fenomenów istniejących w świecie przyrody. Za naturalne uznaje się w tym nurcie procesy starzenia i zużycia materii, które nadają przedmiotom jednostkową, niepowtarzalną aurę, a jednocześnie są specyficznym łącznikiem pomiędzy rzeczywistością wykreowaną sztucznie i środowiskiem przyrodniczym. Stawia się przy tym na skromność i prostotę, przywiązując dużo uwagi do trwałości używanych produktów. Preferuje się materiały naturalne, takie jak drewno, kamień i glina, traktując nierówności powierzchni, pęknięcia i rysy, a także asymetrię i nieregularną różnokształtność jako odzwierciedlenie biomorficzności. W cechach tych uzewnętrznia się symboliczny związek, który istnieje pomiędzy otoczeniem naturalnym i jego symulacją wykreowaną przez człowieka. 8
W projekcie foteli i sofy Ume dla marki Comforty Maja Ganszyniec niejako poszerzyła możliwości interpretacyjne estetyki wabi sabi, nadając wiązane z nią cechy obiektom, których szkielety wykonano wprawdzie z litego drewna, płyty meblarskiej i sklejki – w których jednak w siedziskach i oparciach wykorzystano piankę poliuretanową i włókninę. Zasady wabi sabi ujawniły się w zestawieniu ułożonych pod różnymi kątami płaszczyzn z wyobleniami i łukami, które umożliwiły ergonomiczne ukształtowanie mebla, a zarazem wprowadziły nieregularność i asymetrię przeciwstawiające się geometrii prostoliniowej. Z inspiracji dalekowschodniej zrodziła się też metoda tapicerowania z dwukrotnym przełożeniem materiału, naśladująca sposób zakładania tkaniny w japońskich strojach. Pozwoliła ona wyeliminować łączenia i szwy, choć jednocześnie doprowadziła do zaakcentowania ukośnych krawędzi lamówką „meandrującą nieregularnie po meblu”, którą można dodatkowo wyeksponować kontrastowym kolorem (proponowanym jako rozwiązanie opcjonalne). Unikatowość formalna tego modelu doceniona została przez ekspertów odpowiedzialnych za kolekcję wzornictwa w Muzeum Narodowym w Warszawie, które zakupiło Ume do zbiorów w 2021 roku. 9
Kolejnym projektem Maja Ganszyniec Studio wpisującym się w – znamienną dla mentalności postatropocenicznej – filozofię zrównoważonego rozwoju są modułowe stoiska dla elektrycznych modeli BMW. Podstawą do tworzenia aranżacji wystawienniczych są dające się plastycznie formować elementy przypominające maty, które zrobiono z równolegle układanych drewnianych listew. Możliwość zmiennego kształtowania poszczególnych mat w formie zadaszeń, podłoża i siedzisk uzyskano, wprowadzając kratownicowe stelaże. Wykorzystane materiały: odporny na oddziaływanie warunków atmosferycznych świerk, kamień, metal i skóra garbowana roślinnie, jak również zastosowana stylizacja oparta na prostocie i oszczędności środków wyrazu, wpisują się swym charakterem w estetykę wabi sabi. Poszczególne części stoiska opracowane zostały zgodnie z zasadami projektowania cyrkularnego. Po wykorzystaniu modułów do celów ekspozycyjnych można je wtórnie zastosować do wykreowania strefy rekreacji w plenerze – z matami do ćwiczeń i siedziskami do wypoczynku. W końcowej fazie cyklu życiowego tego produktu można łatwo odseparować poszczególne komponenty modułów, przeznaczając je do ponownego przetworzenia. 10
Dbałość o holistyczne podejście do zrównoważonego rozwoju jest elementem szerszej polityki BMW, firmy zmierzającej do osiągnięcia neutralności klimatycznej między innymi poprzez całkowite oparcie produkcji na energii ze źródeł odnawialnych oraz zminimalizowaniu emisji CO2. Od wielu lat BMW stara się stosować surowce wtórne oraz materiały alternatywne zbliżone do skóry, które częściowo wykonywane są z sieci i lin rybackich pochodzących z recyklingu. Te procedury, związane z odpowiedzialnym podejściem do idei zrównoważonego rozwoju, zadecydowały zapewne o wyborze projektantki, która zwraca szczególną uwagę na kwestie związane z ochroną środowiska przyrodniczego. BMW i Ganszyniec łączy świadome podejście do korzystania z dostępnych zasobów oraz szukanie innowacyjnych rozwiązań w obszarze gospodarki cyrkularnej. Tarnogórzanka podkreśla jednak, że nie zawsze ma możliwość pełnego wdrożenia ważnych dla niej zasad etycznych, wynikających z chęci przestrzegania swoistego kodeksu praw gwarantujących dbałość o dobro przyrody, ponieważ designer zmuszony jest zawsze do respektowania oczekiwań klienta, który wcale nie jest skłonny do ponoszenia większych nakładów finansowych podyktowanych względami ekologicznymi.
Trudno w tym momencie określić, czy działania proekologiczne złożą się na dominujący trend, który rzeczywiście doprowadzi do całkowitej zmiany paradygmatu w designie, niemniej jednak globalne zjawiska związane z postępem degradacji środowiska przyrodniczego wskazują, że podobnego rodzaju inicjatywy staną się wkrótce bezwzględną koniecznością.
Obserwacja stosowanych współcześnie praktyk projektowych prowadzi do wniosku, że na razie tylko stosunkowo nieliczni zleceniodawcy stwarzają projektantom dogodne warunki do wprowadzania rozwiązań zgodnych ze światopoglądem recypującym zmianę postawy identyfikowaną jako wkroczenie w epokę postantropocenu. Znacznie częstszą sytuacją jest prowadzenie polityki określanej mianem greenwashingu, opartej na wprowadzaniu opinii publicznej w błąd poprzez pozorne działania, rzekomo sprzyjające rozwiązaniu kryzysu klimatycznego. Przestrzeganie procedur zmierzających do zmniejszenia emisji zanieczyszczeń ma często jedynie charakter deklaratywny i nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistych działaniach firm, nierzadko zataja się informacje na temat zastosowanych materiałów, używa się oznakowań poświadczających przyjazność produktu dla środowiska, nie spełniając oczekiwań na tym polu, wprowadza się minimalne usprawnienia, prezentując je jako „kroki milowe w zakresie gospodarki cyrkularnej” i ignorując czynniki szkodliwe, a nawet reklamuje się jakiś produkt ekologiczny jako typowy dla producenta, ukrywając fakt, że cała marka czerpie zyski z wyrobów szkodliwych dla środowiska. Jednak tego typu praktyki są już dzisiaj stosunkowo łatwo rozpoznawalne i można oczekiwać, że w niedługim czasie w wielu sferach gospodarki wprowadzone zostaną ogólnie obowiązujące przepisy, które w jeszcze większym stopniu przerzucą odpowiedzialność za kryzys ekologiczny z użytkownika na producenta, a to z kolei wpłynie korzystnie na etykę pracy projektanta, który będzie miał coraz więcej zleceń wymagających od niego innowacyjności w zakresie projektowania zgodnego z coraz bardziej restrykcyjnymi przepisami, nie tylko uwzględniającymi potrzeby człowieka, ale także respektującymi cykl życiowy przyrody i w nowy sposób regulującymi współistnienie ludzi i maszyn. 11