Tekst jest podróżą w czasy niezbyt odlegle, a jednak mocno różniące się od teraźniejszości w pojmowaniu rzeczy i ich roli. Artykuł ma na celu przybliżenie przedmiotów mniej ważnych, krotochwilnych, które w Polsce w latach 70. i 80. pełniły funkcję gadżetów. Autor zastanawia się nad trafnością określenia „gadżet” w odniesieniu do czasów PRL, kiedy normą był niedobór towarów. Po refleksjach nad tym, co dziś pojmujemy jako gadżet, a co wtedy nim nie było, autor przystępuje do opisu przedmiotów mniej ważnych, a pożądanych wówczas. W tym celu zagląda do miejsc, w których nabywano te wyroby, między innymi do kiosków Ruchu, sklepów prowadzonych przez ajentów, do sklepu 1001 drobiazgów, ale także do pewexu i baltony. Oprócz przemysłowo czy rzemieślniczo produkowanych przedmiotów obiektem zainteresowania autora jest także inwencja w tworzeniu „samoróbek”, które nie wymagały skomplikowanych materiałów ani technologii… czasem były to dość niebezpieczne zabawki.
Tekst zaprasza też do wspominania przedmiotów krotochwilnych z podwórek, mieszkań i zakładów pracy.